Wyspa Mljet

Jedyną możliwością dostania się na wyspę Mljet jest podróż promem. I to praktycznie tylko z jednej z miejscowości – Prapatno na Półwyspie Pelješac. Trzeba przepłynąć tylko kanał mletski, który w swej największej szerokości ma 8 km. Przybywając na tę wyspę wkracza się w inny świat. Świat przepięknej przyrody, świat wzniesień, jaskiń, a w swojej zachodniej części posiadającej Park Narodowy „Mljet”. Najstarszy zresztą, bo złożony już w 1960 roku. Głównym inicjatorem utworzenia parku był wielki miłośnik tej niewątpliwie najbardziej zielonej chorwackiej wyspy, doktor Branimir Gušić, z zamiłowania przyrodnik, etnolog i geograf. Mljet to ósma co do wielkości wyspa Chorwacji, gdzie przy długości 37 km, jej szerokość liczy zaledwie 3 km. Łagodny klimat, właściwe gleby stwarzają idealne warunki do wegetacji roślin. Wyspa Mljet jest pokryta pięknym, bogatym, naturalnym i autochtonicznym lasem, który niegdyś zajmował znaczne tereny wybrzeża Morza Śródziemnego, ale obecnie rzadko można spotkać go w jego oryginalnej postaci. Bujna roślinność wyspy, zwłaszcza w części, która została uznana za park narodowy, sprawiła, że Mljet jeszcze w czasach starożytnych zyskał określenie „zielonej wyspy”. Przez wyspę prowadzi w zasadzie jedyna główna droga, od której odchodzą drogi prowadzące do poszczególnych miejscowości. Na Mljet prom przypływa do miejscowości Sobra, znajdującej się mniej więcej w połowie wyspy. I stanowi to pewien problem, ale tylko logistyczny. Czy jedziemy drogą na wschód do Saplunary, czy na zachód do Parku Narodowego „Mljet”? Na papierosach jest napisane „wybór należy do Ciebie”. I tej zasady trzeba się trzymać.

My, bo byłem z żoną, wybraliśmy wersję wschodnią, a zachód zostawiliśmy na później. Zanim o trasie to jeszcze trochę informacji o samej wyspie. Wg. greckiego mitu to właśnie na Mljecie nimfa Kalypso uwięziła na całe siedem lat Odyseusza wracającego z wojny trojańskiej do swojej ojczyzny Itaki, do swojej żony Penelopy. Podczas tego „uwięzienia” spłodzili oni (Odyseusz i Kalypso) dwójkę dzieci bliźniaków: Nausinoja i Nausitoja. . Przyznam szczerze, że też chciałbym być tak więziony. Faktem jednak jest, że na wyspie po dzisiejszy dzień jest jaskinia Odyseusza (Odisejeva špilja). Wróćmy jednak do rzeczywistości. To jaka ta wyspa jest dzisiaj w dużej mierze zawdzięczamy mnichom benedyktyńskim, którzy od wieków, jako panowie feudalni, szczególnie dbali o wyspę. Aż do końca XVIII w zabronione było osiedlanie się w zachodniej części wyspy, która obecnie stanowi znaczną część parku narodowego. Na wyspie charakterystyczne są dwie formy roślinności to jest sosna Aleppo (najlepiej zachowany typ lasu w rejonie Morza Śródziemnomorskiego) i dąb ostrolistny (Holm). Do tego dochodzi roślinność niskopienna w postaci zarośli, krzewów zwanych „makią”. Z dzikich zwierząt na wyspie żyją: mangusty, kuny, dzikie koty i świnie, muflony, daniele, jeże, a także żaby, żółwie, węże oraz wiele gatunków ptaków. Pomimo, że w miejscowości Sobra wybudowano przystań dla promów, przez co zwiększyła się ilość turystów, udało się w dalszym ciągu utrzymać naturalność i autentyczność przyrody. Pierwszymi mieszkańcami wyspy były iliryjskie plemiona Ardjajów, którzy przedostali się na wyspę z półwyspu Pelješac 4 000 lat temu. Najpierw zasiedlali tereny dzisiejszej Sobry i Okuklja, a następnie idąc przez zalesioną wyspę, szukając pitną wodę zatrzymywali się w kolejnych miejscach tworząc wioski Polače czy Kozarica. Mieszkali w małych kamiennych budynkach pokrytych sosnowymi gałęziami i trudnili się przede wszystkim hodowlą zwierząt (owce, kozy), łowiectwem i rybołówstwem. Pierwsze wzmianki o wyspie związane są z greckimi żeglarzami, którzy płynąc do swoich kolonii (Hvar, Vis, Korčula) musieli przepływać koło Mljetu. Materialnych dowodów, że Grecy zamieszkiwali wyspę nie znaleziono. Przypuszcza się więc, że zatrzymywali się tam oni tylko po to, by ukryć się w bezpiecznych, mljetskich zatokach przed burzami, atakami piratów lub po to, by uzupełnić zasoby wody i jedzenia. Czasy rzymskie nastały w 167 roku p. n. e. Po podporządkowaniu sobie miejscowej ludności Rzymianie budują, w miejscu dzisiejszego Polače, w III wieku pałac dla rzymskiego namiestnika. Pałac spełniał również funkcję obronną, o czym świadczą dwie okrągłe, masywne wieże. Z czasem dobudowano wczesnochrześcijańskie bazyliki i termy. Znaczy to, że pałac zamieszkiwał nie tylko namiestnik, ale i duchowieństwo, oraz o tym, że Polače, w tamtych czasach funkcjonowało jako późno antyczne, lub jak kto woli wczesnośredniowieczne miasto. Dziś z pałacu pozostały już tylko ruiny, natomiast w zatoce, gdzie kiedyś był port i stocznia, której resztki znajdują się pod wodą, pozostał jeszcze oryginalny słup, do którego przycumowywano rzymskie statki. Miejsce było doskonałe, jako że port był osłonięty od wiatru czterema wysepkami: Moračnik, Tajnik, Ovrata i Kobrava.

Port posiadał też źródło pitnej wody, co niewątpliwie miało wpływ na miejsce budowy pałacu, nota bene trzeciej co do wielkości budowy rzymskiej nad Adriatykiem po Arenie w Puli i Pałacu Diolkecjana w Splicie. W V wieku ta rzymska posiadłość przynosiła 500 solidów zysku przede wszystkim z produkcji soli, oliwy, wina, miodu, mięsa, sera i połowu ryb. Po upadku Cesarstwa Rzymskiego wyspę zajmują Wizygoci, a z początkiem XII wieku wyspę, po licznych walkach, opanowują Neretljanie, przyłączając ją do państwa Zahumlje. Na prośbę papieża, wyspę na dużym jeziorze przekazują Benedyktynom, którzy na wysepce Sv. Marija budują klasztor wraz z przyklasztornym kościołem. Tym to sposobem rozpoczynają oni swoje feudalne rządy na całej wyspie. Żywność mnisi wytwarzają sami pokazując jednocześnie mieszkańcom sposoby uprawy ziemi, przyczyniając się tym to sposobem do poprawy kultury rolnictwa i zwiększenia wydajności z upraw. Oprócz zasług na niwie gospodarczej Benedyktyni odegrali wielką rolę w rozwoju piśmiennictwa. Uważa się, że biblioteka klasztorna była jedną z dziesięciu największych benedyktyńskich bibliotek w całej Dalmacji. Z biegiem czasu mnisi stali się na wyspie jedyną władzą zarówno kościelną jak i cywilną. Specjalnym zapisem, w Mljetskim Statucie, wydanym w Dubrowniku w 1345 roku, mnisi zrzekają się władzy nad wyspą, zwalniając wszystkich mieszkańców wyspy od wszelkiej kontrybucji i usług na rzecz opactwa. Republika Dubrownicka nie tak widziała wolność mljetczan i pomimo obowiązującego statutu, powoli zaczęła prowadzić takie działania, by przejąć władzę nad Mljetem. I stało się to 15. listopada 1410 roku, kiedy Izba Wyższa republiki wydaje przepisy na podstawie, których wyspa Mljet stała się częścią Republiki Dubrownickiej. I była nią aż do 1808 roku, kiedy władzę nad Dalmacją i Dubrownikiem przejęła napoleońska Francja. Kolejne losy wyspy były już podobne do losów większości terenów wybrzeża adriatyckiego, a więc Austria, Królestwo Jugosławii, Włochy, SFR Jugosławii i od 1991 roku wola niepodległa Republika Chorwacji. Ciekawostką jest pewne zdarzenie z czasów austriackich mianowicie pod koniec XIX wieku dwór wiedeński był bardzo blisko decyzji, aby wysiedlić wyspę i przenieść mieszkańców wyspy Mljet, z powodu dwóch pozornie nie do pokonania przeszkód. Pierwszą z nich były częste trzęsienia ziemi i wstrząsy nawiedzające Mljet, a drugą olbrzymia ilość jadowitych węży, które stanowiły ciągłe niebezpieczeństwo dla tamtejszej ludności. Jednakże wyspa pozostała zamieszkana dzięki Baronowi Schilling oraz decyzji podjętej w 1910 roku przez Ministerstwo Rolnictwa w Wiedniu, by sprowadzić na wyspę Mljet indyjskie mangusty. Zwierzęta te zamieniły wyspę, która kiedyś była znana jako „wyspa węży“, w miejsce, gdzie wielu turystów korzysta z każdego cudu jej boskiej natury. Wróćmy jednak do Sobry, miejsca gdzie po zejściu z promu stawia się pierwsze kroki. Miejscowość ta jest głównym portem wyspy leżący nad głęboką zatoką. Żeby być dokładnym to port „Zaglavac” leży o około 3 km od Sobry. Jest ona zamieszkiwana od XIX wieku, a została wybudowana jako port Babino Polje, z którym połączona jest starą wiejską drogą, ale i asfaltową drogą. Koło Sobry są mokradła, z których wioska zaopatruje się w wodę. W dawnych czasach stąd wywożono drewno służące w Dubrowniku jako materiał budowlany. W Sobrze liczącej dziś 70 mieszkańców jest jedyna stacja benzynowa na wyspie. Stąd też prowadzi górska obwodnica przez wyspę o długości 43 km. Pierwszą napotkaną miejscowością jest Prožura (Progiorra ili Prosùra), której początki sięgają średniowiecza. Była ona wtedy wioska letniskowa dla dubrownickiej szlachty. To jedno z nielicznych miejsc na wyspie, gdzie nie widzi się morza. Jednak Prožuranie zawsze kontrolowali co się dzieje na morzu. Specjalni zwiadowcy obserwowali morze, a razie niebezpieczeństwa ostrzegali natychmiast mieszkańców przed zagrożeniem, by Ci mieli czas na schronienie się w Kaštio – czworokątnej wieży obronnej i zorganizowanie obrony. W Prožuri znajduje się kościół św. Trójcy (Sv. Trojice), który nosi cechy dubrownickich, gotyckich świątyń. Najprawdopodobniej zbudowany został przez lokrumskich Benedyktynów, którzy do Prožura przybyli w XV wieku. Prožura ma swój port – Prožurska luka, w której w dawnych czasach budowano i remontowano łodzie tzw. „gajety i barki”. Kolejną osadą, bo tak by ją trzeba było nazwać jest Maranovići, jedna z najstarszych wiosek na wyspie, gdzie nazwę uzyskała po bogatym włościaninie Ratku Maranoviću. Dzięki żyznym polom i gajom oliwnym, którymi wioska jest okolona zawdzięcza ona swój rozwój. Wioska liczy 70 stałych mieszkańców. Jej portem i morskim kontaktem jest wioska Okuklje (Camera ili Occùchie) powstała w okresie panowania Dubrownika. Kiedy ataki piratów stały się mniej groźne i życie na wybrzeżu stało się bezpieczniejsze, część mieszkańców Maranovići schodzi do morza i zakłada wioskę, rozwijając rybołówstwo i handel wywożąc przez port, najczęściej do Dubrownika, swoje płody rolne. Port często był jednak celem ataku różnych bandytów i piratów, którzy go niszczyli i palili, a mieszkańcy musieli uciekać w głąb wyspy. Dzisiaj, na całe szczęście port jest celem, ale tylko żeglarzy i nurków. Wioska dziś liczy 10 stałych mieszkańców.

Korita to kolejna miejscowość na naszej trasie. Osada powstaje w XV wieku, w miejscu gdzie dawniej istniała wioska Žare. Swoją nazwę wioska zawdzięcza geologicznym zagłębieniom, z nieprzepuszczalną warstwą kamieni, wypełnionymi wodą. Wioska usytuowana jest w centralnej części wyspy w długiej dolinie otoczonej wzgórzami. W środku wioski znajduje się wieża, która służyła do obrony przed piratami. Wiele starych budynków, z widocznymi barokowymi ozdobami, pochodzi z XVII/XVIII wieku. Najsłynniejsze z nich to dom Kazilari i Škapić z datą 1695 rok. W okresie tym rozwija się rybołówstwo, bowiem następuje boom na słone ryby, a zwłaszcza sardynki. W tym samym czasie do wioski sprowadzają się ludzie szlachetnie urodzeni z Dubrownika, Stonu i innych miejsc przez co wioska nabiera cechy ośrodka miejskiego. Niestety nagłe zniknięcie, z końcem XVIII wieku, sardynek powoduje, że mieszkańcy stają się biedakami. Część z nich opuszcza miejscowość, a część umiera w wyniku zarazy. Korita traci na znaczeniu. Dzisiaj w Korite mieszka 60 osób. Wreszcie docieramy do najbardziej wysuniętej na wschód miejscowości Saplunary. Powstała ona po II wojnie światowej jako port mieszkańców Korita. Liczy 32 mieszkańców. Nazwa pochodzi od łacińskiego słowa „sabulum” co znaczy piasek. Zalew Saplunara to jedno z największych miejsc w Chorwacji, gdzie występuje piaszczyste wybrzeże długie na 1 km i szerokie na 350 metrów. Plaże dzielą się na Veliku i Malu Saplunaru, a niedaleko nich jest wybrzeże Blace (Limuni) z przepiękną, również piaszczystą plażą. Zatoka prawie całkowicie jest zamknięta od strony morza sprawiając wrażenie laguny. Strefa Saplunara została uznana jako obszar o wybitnych walorach przyrodniczych i jest chronionym terenem w kategorii wybitnego krajobrazu. W tych to jakże sprzyjających warunkach, zarówno pogodowych jak i krajobrazowych spożywamy doskonałą kawę.

Skoro zobaczyło się wschodnią część wyspy to teraz szybki powrót do zachodniej części, do Parku Narodowego „Mljet”, co wcale nie jest takie proste, bo droga wiedzie w większości grzbietami szczytów, a na dodatek jest kręta i nie za szeroka. Jest przynajmniej co podziwiać, ale żeby patrzeć to trzeba się, ze względów bezpieczeństwa, często zatrzymywać. Zdjęć niestety, też nie da się robić w czasie jazdy. A tu po drodze jeszcze parę miejscowości jak Babino Polje, Blato, Ropa czy Kozarica. Zaczynamy więc jazdę w drugą, zachodnią stronę wyspy. Babino Polje to niewątpliwie największe miasto wyspy, bo liczące aż 300 mieszkańców. Położone w centralnej części, pod szczytami Mali i Veliki Grad (514 m), a rozciągające się na długości czterech kilometrów, jest siedzibą władz administracyjnych wyspy. Na trudno dostępnym wybrzeżu znajduje się wiele grot i jaskiń, w tym jaskinia: Odyseusza (Odisejeva špilja) licząca 102 m głębokości (najgłębsza jaskinia wyspy), a o której już wcześniej pisałem. W czasie panowania Dubrownika wieś była siedzibą księcia Mljetu i rady o czym świadczy dwór księcia i Mljetski statut. Kościół św. Pankracego (sv. Pankracij) wybudowany został w XI wieku na cześć pierwszego patrona wyspy, a właścicielami wioski i kościoła byli Benedyktyni z wyspy Lokrum. W wiosce znajduje się zabytkowa „Sotnica” – sądowniczo – administracyjne i gospodarcze budynki postawione przez benedyktynów, w których przechowywali oni swoje dobra zebrane ze swoich klasztornych pól, a które nie należały do Republiki Dubrownickiej. Obecne budynki sotnicy kazał wybudować w 1432 roku opat Andrija. W zaprzeszłych czasach osada stanowiła centrum administracyjne całej wyspy. Pałac książęcy został wybudowany przez Republikę i za jej pieniądze. W XV wieku książę przyjeżdżał, z wyspy Sipan, do pałacu książęcego na dziesięć dni i tam wraz z opatem z wyspy św Marii i czterema sędziami rozpatrywał różne sprawy i wydawał wyroki. W czasie jego nieobecności władzę sprawował jego zastępca wybierany zawsze podczas pobytu księcia na wyspie. W 1493 roku postanowiono, że książę na stałe osiądzie na wyspie i w tym samym roku rozpoczęto budowę książęcego pałacu (kniežev dvor). Pierwszym księciem, który zamieszkał w pałacu na wyspie w Babinom Polju był książę Savin Bobaljević w 1554 roku. Pałac wybudowano w zacisznym miejscu między sotnicą, a kościołem św. Błażeja, w otoczeniu starych oliwek. To przestronny, renesansowy budynek z szerokimi oknami i ozdobnymi nadprożami. Wewnątrz pałacu przestronny podwórzec z tarasem. W pałacu była straż, której zadaniem było pilnowanie nie tylko pałacu, sotnicy, ale i całej wioski. Na górze Zirine mieli swoją stanicę, gdzie obserwowali całą okolicę łącznie z morzem, w każdej chwili mogąc ostrzec mieszkańców przed najeźdźcami i piratami. Dowódca straży był bardzo ważną osobą i od tej funkcji całą jego rodzinę nazywano Stražičići, a jego samego Stražičić na Mljetu. O ile dobrze policzyłem to w Babino Polje znajduje się jeszcze 10 kościołów, kaplic czy kapliczek. Nie będę je wszystkie wymieniał. Znajduje się też tam pomnik żołnierzy poległych w czasie II wojny Światowej i pomnik króla Tomislava. Uf dużo tego wszystkiego jak na taką małą miejscowość. Ledwo co wyjechałem z Babino Polje, a tu kolejna osada.

Blato, bo o niej mówię, usytuowana jest w centralnej części wyspy na terenach z bardzo żyznymi glebami. W niedalekiej odległości znajduje się „blatina” czyli moczary błotne (od nich wioska przyjęła nazwę). Ta licząca 40 mieszkańców wioska zachowała starą ciekawą architekturę. W wiosce jest kościół sv. Petra i Pavla (św. Piotra i Pawła) z XIV wieku. Swego czasu była ona na tyle duża, że posiadała swoją szkołę podstawową. Kolejne dwie wioski to dzieło blatczan. Zarówno Kozarica jak i Ropa. Ta pierwsza to ta mała turystyczno – rybacka wioska z 30 mieszkańcami, założona w 1926 roku. W pobliżu znajduje się „slatina” – bajoro ze słonawą wodą, które zostało zmelioryzowane przez rolnika Marina Radulja i od tej pory przeznaczone jest do celów rolniczych. Wokół plantacje owoców cytrusowych i gajów oliwnych. Ta druga licząca 20 mieszkańców złożona została już ponad 200 lat temu. Główne zajęcia mieszkańców to rybołówstwo, uprawa winogron, oliwek i turystyka. Jest tam pole namiotowe, a także kościół sv. Antun (św. Antoni) z 1925 roku. W zatoce Ropa żyje, zagrożona wyginięciem, Mniszka śródziemnomorska – gatunek ssaka płetwonogiego z rodziny fokowatych. Wielkimi krokami zbliżamy się do miejscowości Polača, która jest niejako bramą do Parku Narodowego „Mljet”. Już wcześniej pisałem o niej i teraz dodam jedynie, że miejscowość pamięta czasy iliryjskie i greckie. A kiedy Rzymianie wybudowali tu w III wieku pałac miejscowość przyjęła swoją nazwę właśnie od tej budowli. Legenda mówi, że pałac zbudował Agezilaj z Anazarba, wraz ze swoim synem, poetą Opijanom. Syn przybył na wyspę, kiedy został wygnany z dworu przez cesarza Lucjusz Septymiusza Sewera. Do łask obaj powrócili kiedy Opijan zaczął pisać dla cesarza bardzo natchnione wiersze o piękności morza i rybołówstwa. Odmówili jednak powrotu do Rzymu oświadczając, że nie zamienią swojego małego „cesarstwa” na wyspie na to duże w Rzymie i przesłali cesarzowi gałąź sosny Aleppo z ptasim gniazdem. Wioska rozwija się i „żyje” do XI wieku, kiedy to na wyspę przybyli benedyktyni zabraniając zasiedlania się ludzi na ich terenach. Taki stan trwa do XIX wieku. Zresztą ten zakaz obowiązywał nie tylko w Polačy, ale na całym terenie dzisiejszego parku.

Park Narodowy „Mljet” jest najstarszym parkiem morskim w całym basenie Morza Śródziemnego. Zajmuje jedną trzecią wyspy od strony północno – zachodniej, która obecnie rozciąga się na ponad 5375 hektarach ziemi i morza. Obszar ten został uznany za Park Narodowy w listopadzie 1960 roku, a obszar morski został do niego dodany w 1997 roku. W śródziemnomorskim krajobrazie krasowym, poprzecinanym gęstą siecią malowniczych tras spacerowych, na wyróżnienie zasługują dwie bardzo ciekawe znakomitości naturalne. Pierwszą z tych wyjątkowych atrakcji charakterystycznych dla tego miejsca są typowe siedliska krasowe – jaskinie, groty i jamy, a drugą – cztery soliny lub inaczej „Blatine”, które są rzadkim fenomenem tymczasowo występującej słonej wody z poziomem gruntu o takiej samej wysokości, co poziom morza, skąd sączy się woda, czyli komunikuje się z morzem. System słonych jezior – unikatowe geologicznie i oceanograficzne zjawisko krasowe, jest fascynujące. Wielkie Jezioro o powierzchni 145 hektarów i 46 metrach głębokości i Małe Jezioro o powierzchni 24 hektarów i 29 metrów głębokości, od dziesięcioleci przyciągają swoim pięknem i wieloma nieodkrytymi tajemnicami przyrodników, ale także innych ciekawych ludzi, zwłaszcza turystów, których fascynuje dziewicza przyroda. Od strony otwartego morza, przez wąski przesmyk (Kanal Soline), morze przedostaje się w głąb wyspy, tworząc najpierw Wielkie Jezioro, skąd wąskim kanałem woda przepływa dalej formując Małe Jezioro. Mimo, iż powstały one z wody morskiej, wyglądają jak prawdziwe jeziora, dlatego ludzie nazywali je w ten sposób. W po środku Wielkiego Jeziora znajduje się kolejny naturalny, kulturowy, historyczny i turystyczny fenomen – malownicza wyspa św. Marii z kościołem i klasztorem benedyktynów z XII wieku. Ta mała wysepka jest swego rodzaju symbolem wyspy i Parku Narodowego Mljet, ze względu na swoją wyjątkową estetykę i silny wymiar symbolu kulturowego i duchowego. Mieszkańcy wyspy nazwali ją Melita, po hotelu i restauracji o tej samej nazwie, które mieściły się jeszcze do niedawna w starym budynku klasztoru. Po uzyskaniu przez Chorwację wolności hotel przestał istnieć, a w 1998 roku zwrócono wszystkie obiekty władzom kościelnym i rozpoczęto prace renowacyjne. Przy okazji przeprowadzając również szereg prac archeologicznych związanych z rzymskimi ruinami, na których powstał klasztor. Otočić Sv. Marije (Wysepka św. Marii) znajduje się w południowej części Wielkiego jeziora, na której w latach 1178 – 1198 wybudowano klasztor Benedyktynów i kościół. Pod naporem stylów architektonicznych (renesans, gotyk) klasztor i kościół wielokrotnie były przebudowywane, jednak w głównych elementach utrzymały styl romański. Kościół jest jednonawowy, a w XVI wieku podwyższony na wzór kościoła z Monte Gargano, oraz poszerzony o ganek, na którym umieszczono herb Gundulića. Dziś klasztor to renesansowy budynek, dwu kondygnacyjny otoczony dwoma podwórzami. Główny trakt prowadzący do podwórza ma charakter arkadowy. Na południowym narożniku znajduje się obronna baszta, a całość zabudowań, w tym i kościół mają charakter obronnej całości. W chwili obecnej w większości odnowiono cały obiekt, niemniej w dalszym ciągu prowadzone są prace konserwacyjno – remontowe. Na wysepce znajduje się zapračarica czyli najstarsza droga, zwana też drogą austriacką, jako, że zbudowana została za czasów jej panowania, prowadząca od klasztoru w kierunku wielkiego mostu i młynów i otwartego morza. Była ona wykorzystywana do transportu różnego rodzaju towarów. Dzisiaj jest asfaltowa ścieżka Branimira Gušića. W parku znajdują się jeszcze cztery wioski, o których warto wspomnieć.

Soline niewielki ośrodek turystyczny powstały w 1825 roku, z inicjatywy rodziny Petra Sršena, położony jest nad kanałem o tej samej nazwie przy wylocie z Wielkiego jeziora w stronę otwartego morza. Z uwagi na płytkość kanału, benedyktyni tworzyli płytkie baseny, z których po wyparowaniu wody otrzymywano sól. Od tej profesji wioska otrzymała nazwę. Nad kanałem znajdował się most z XVII wieku, rozebrany w 1958 roku z uwagi na to, że większe statki nie mogły wpłynąć do Wielkiego jeziora. Obok stały młyny zbożowe zbudowane przez zakonników, a zniszczone przez prądy morskie. Dziś, w miejscu mostu, postawiona jest ekologiczna bariera mająca chronić Wielkie jezioro przed wpływaniem do niego odpadów i śmieci. Babine kuće wieś z pięknym widokiem na wyspę św. Maria z specyficznym klimatem Wielkiego jeziora. Wieś założona w połowie XX wieku przez rodzinę Nikole Vojvode. Naprzeciwko znajdują Njevice wioska założona w 1934 roku w związku z budową pierwszego hotelu „Jezero” na wyspie. W niedalekim Pristaništu mieści się Dyrekcja Parku Narodowego „Mljet”. Goveđari wioska powstała końcem XVIII wieku w wyniku umowy pomiędzy mnichami, a trzema rodzinami, które zasiedliły tereny nad Pomijenta. Wkrótce dołączyły do nich kolejne cztery rodziny. W wiosce znajduje się kościół św. Mikołaja z początku XX wieku. Idąc w kierunku kościoła można zobaczyć klepiska do młócenia zbóż, zagrody na kozy i osły i kosze na drób. W wiosce jest szkoła podstawowa do trzeciej klasy. Pomena wioska znajdująca się w północno-zachodniej części wyspy nad niewielką zatoczką. To tutaj znajdują się pozostałości rzymskiej vile rusticae świadczące o tym, że już w dawnych czasach mieszkali tu ludzie. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że w tamtych czasach służyła jako port dla statków płynących na Korčule. Pomimo antycznego pochodzenia to fundamenty dzisiejszej wioski dali rybacy z Goveđari, którzy mieli tu na początku magazyny do przechowywania sprzętu rybackiego i sieci. Pierwsi stali mieszkańcy Pomeny zakładają spółdzielnie rybackie. Największy rozwój nastąpił w momencie wybudowania w wiosce hotelu „Odisej”(Odyseusz), a co za tym idzie i wielu innych budynków. Hotel jest jedynym hotelem na wyspie i stoi w tym miejscu, gdzie kiedyś powstała spółdzielnia rybacka. Może pomieścić około 320 turystów. Żeby zakończyć informacje o miasteczkach, wioskach czy osadach Mljetu to powiem, że jest ich osiemnaście w tym sześć na terenie parku. Muszę jednak opowiedzieć jeszcze jedną historię. Popłynęliśmy z żoną na wysepkę św. Marii, by zobaczyć te wszystkie cudowności i wybór był słuszny. Tyle tylko, że problem stworzył się gdy trzeba było wrócić do miejsca gdzie stało auto. Niedomówienie w przystani spowodowało, że statek powrotny miał być dopiero za godzinę, a nie jak nam poprzednio podano od zaraz. Co nam o tyle nie pasowało, że mogliśmy nie zdążyć na prom. Dodajmy, ostatni tego dnia. Ale jak zwykle w Chorwacji „ne ma problema”. Po przedstawieniu w czym rzecz, pan kapitan statku stwierdził, że to żaden problem. Kazał nam wsiąść na statek i tylko z nami w dwójkę przepłynął na drugi brzeg, opowiadając po drodze wiele ciekawych historii związanych z parkiem. Między innymi taką, że wiózł swoją łódką członków zespołu U2. No i jak tu nie lubić Chorwatów. Oczywiście ostatni prom nie musiał na nas czekać.
Wyspa Mljet jest tak piękna i tyle na niej ciekawych i interesujących miejsc, że mógłbym tak o niej bez końca. Mam nadzieję, że powyższy artykuł zachęci czytających do jej odwiedzenia. Byłem tam i wszystko to widziałem i proszę wierzcie mi, nie ma tam żadnych węży. Przy najmniej my nie widzieliśmy. Dla nas wyspa ta to kolejna perła pięknego wyspowego naszyjnika Chorwacji.
