Wyspa Lastovo

Wyspa Lastovo

Zarówno wyspa Lastovo jak i wyspa Vis to dwie najdalej położone wyspy w stosunku do wybrzeża chorwackiego. Stąd dotarcie do nich nie jest takie proste, że o czasie dopłynięcia nie wspomnę. Na Lastovo dostać się można w dwójnasób. Oczywiście promami. Albo bezpośrednio ze Splitu do Ubli (Lastovo), gdzie podróż trwa około 5 godz., albo drogą bardziej skomplikowaną, ale za to bardziej urozmaiconą. I ja z tej drugiej wersji skorzystałem, a to dlatego, że przebywałem razem z żoną na półwyspie Pelješac i z tego to półwyspu najpierw przeprawiliśmy się promem z Orebića na Korčulę, przez którą wzdłuż przejechaliśmy samochodem (droga nie do zapomnienia) do Vela Luka, a stamtąd kolejnym promem do Ubli. Plusem tej drugiej wersji była możliwość podziwiania przepięknej Korčuli, z czego zresztą skrzętnie skorzystaliśmy (więcej żona, bo ja musiałem jednak uważać na drogę), no i czas płynięcia promem to tylko 1,5 godz. Mało tego, w oczekiwaniu na prom mogliśmy zwiedzić uroczą Vela Lukę. Pięknie tam jest. Nie wiem po co to napisałem, bo przecież gdzieby nie być to w Chorwacji wszędzie jest pięknie. Tak również jest na wyspie Lastovo. I trudy podróży na nią nie powinny być jakąkolwiek przeszkodą w jej odwiedzeniu. Tak dziewiczej, nie skażonej turystyczną komercją wyspy to jeszcze nie widzieliśmy. Pewnie ma to związek z tym, że do lat prawie dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku wyspa była całkowicie zamknięta dla ruchu turystycznego. Wyspa po prostu była wojskowym terenem. Wyspa Lastovo, można powiedzieć nie jest sama, bowiem wokół niej pełno jest innych wysp. Mniejszych co prawda, ale zawsze wysp i w dodatku równie pięknych co Lastovo. Piękno i dziewiczość wysp została doceniona przez chorwackie władze i w 2006 roku utworzono Park Przyrody o nazwie „Lastovsko otočje” (Wyspy Lastovo), obejmujące swym zasięgiem 44 wysp Archipelagu Lastovo. Ochroną objęte zostały wartości krajobrazowe, kulturowe jak i różnorodność biologiczna. Dotyczy to również morza i jego dna. Im więc bliżej Lastova tym podróż stawała się ciekawsza. Było na co patrzeć, bo nim dopłynęliśmy do portu Ubli mijaliśmy po drodze wyspy: Sušac, Kopište, Potkopište, Mrčara, Vlašnik i Bratin. Zanim wysiądziemy na ląd trochę historii i innych informacji o wyspie. Wyspa Lastovo w IV wieku p. n. e. nosiła nazwę Ladesta lub Ladeston. Kiedy z Syrakuz na wyspę docierają Dorowie (ludy greckie) nazywają ją Ladestanos. Za czasów rzymskich nosi nazwę Augusta Insula, co znaczy Cesarska wyspa. W swojej historii kilkakrotnie zmieniała jeszcze swoją nazwę na Augusta, Lagusta czy Lagosta. W połowie X wieku ma słowiańską nazwę Lastobon, co by świadczyło o bytności, już w tamtych czasach, Chorwatów na wyspie. Chociaż najstarszy pisany dokument o wyspie datuje się z IV wieku p. n. e., to ślady bytności człowieka na wyspie znalezione w jaskini Račoj, świadczą o tym, że życie na Lastovo istniało już w epoce kamiennej (8 500 lat p. n. e.). Na wyspie przede wszystkim mieszkali Ilirowie. Ślady ceramiki greckiej znalezione na wyspie świadczą jedynie, że wyspa była na adriatyckim, szlaku handlowym Greków. Są jednak głosy, że Lastovo było częścią kolonii greckiej Issa z wyspy Vis. Rzymianie, następni lokatorzy wyspy, zajmując całą Dalmację zajęli również wyspę i pozostali na niej aż do swojego upadku tj. do 476 roku. Dowodem ich długiego pobytu są tzw. „Villae rusticae”, czyli wiejskie domy, czy gospodarstwa, a także studnie zwane „lokve” (kałuże). Główną ich siedzibą był teren, który zajmuje dziś wioska Ubli. Słowianie na wybrzeże adriatyckie dotarli w VII wieku. W 998 roku doża wenecki Pietro Orseolo II rozpoczyna intensywną walkę z chorwackimi i neretwańskimi piratami wzdłuż całego wybrzeża i wokół wysp. Wenecjanie podbijają również wyspę Lastovo całkowicie ją niszcząc. Pozostali przy życiu mieszkańcy postanowili wybudować nowe miasto, na wewnętrznym zboczu góry, z dala od wybrzeża, zwąc go Lastovo. Przez następne dwa wieki mieszkańcy zajmują się bardziej rolnictwem niż morskimi tradycjami. Na przełomie XII i XIII wieku mieszkańcy Lastova dobrowolnie poddali się pod władzę Republiki Dubrownickiej uzyskując znaczną autonomię. W 1310 roku powstał Lastovski Statut, na podstawie którego rządy sprawowała Rada składająca się z 20 członków pełniących tę funkcję dożywotnio. W 1486 roku Lastovo utraciło częściowo niepodległość. Ciągłe ograniczanie autonomii wyspy i wyższe podatki doprowadziły do buntu w 1602 r. Po buncie Lastovo przeszło pod panowanie Wenecji, ale tylko do 1606 r., kiedy to dzięki dobrej dyplomacji powróciło do Republiki Dubrownickiej. Kolejna próba rebelii miała miejsce w 1652 r. i doprowadziła do całkowitej utraty autonomii wyspy. W czasach podbojów tureckich wyspa często napadana była przez piratów z Ulčinja, co spowodowało, że wprowadzono obowiązek służby wojskowej. W 1806 roku całe wybrzeże zostaje opanowane przez wojska napoleońskie, a Republika Dubrownicka przestaje istnieć. Wyspa dostaje się pod władanie Francuzów. Budują na niej twierdzę, na wzgórzu Glavica. Po kongresie wiedeńskim w 1815 roku wyspa zostaje przyznana Habsburgom. Austria przynosi postęp, budowane są nowe latarnie morskie, przeprowadzany jest spis ludności i ustalany status majątkowy.

Bezpieczna administracja i administracja podatkowa zapoczątkowały nową, lepszą erę. W czasie I wojny światowej w twierdzy Glavica stacjonuje garnizon austriacki. Pod koniec 1917 roku wyspa została zajęta, na krótki czas, przez Francuzów, którzy przegrywają walkę z Włochami. O zakończeniu wojny, na Lastovo dowiedziano się z ulotek, które zostały zrzucone 04.11.1918 roku przez francuski samolot. Włosi na wyspie zostali na trochę dłużej, jako że decyzją traktatu w Rapallo (1920 rok) „Lagosta” ze względów strategicznych została im przyznana. Okupacja trwała do 1943 r. Kiedy w 1922 roku we Włoszech zaczyna panować faszyzm następuje tzw. italizacja terenów podległych w tym i Lastova. Zamykane są chorwackie szkoły, a językiem urzędowym zostaje tylko włoski. Na wyspę przybywa wielu włoskich imigrantów. W momencie powstania prohitlerowskiego Państwa Chorwackiego część ludności przystępuje do partyzantki pod dowództwem Josipa Broz-Tity. Tuż po kapitulacji Włoch w 1943 roku wyspa Lastovo zostaje opanowana przez żołnierzy Tity. Po wojnie wchodzi w skład SFR Jugosławii. Do 1953 roku większość mieszkańców narodowości włoskiej opuszcza wyspę. Czynią to też chorwaccy mieszkańcy emigrując głównie do Australii i Ameryki. Po II wojnie światowej wyspa, podobnie jak Vis, staje się wyspą zamkniętą szczególnie dla obcokrajowców. Staje się terenem wojskowym. To doprowadziło do stagnacji i dalszego wyludnienia wyspy, pozwoliło jednak na zachowanie przyrody w jej naturalnym charakterze. Zakaz ten został cofnięty w 1988 roku i od tej pory co raz więcej turystów przybywa na Lastovo. Po ogłoszeniu w 1991 roku niepodległości przez Chorwację, Jugosłowiańska Armia Ludowa (JNA) pozostała na wyspie, aż do maja 1992 roku. Zakończona w 1995 roku bratobójcza wojna pozwoliła wreszcie stać się wyspie Lastovo, jak i wszystkim innym wyspom wchodzących w skład Lastovskiego archipelagu, częścią wolnej niezależnej Republiki Chorwackiej. Niestety populacja ludności, z uwagi na trudy życia na wyspie stale maleje i tak: w 1991 roku wyspa liczyła 1205 mieszkańców, w 2001roku już tylko 835 mieszkańców. Ostatni spis, w 2011 roku, wykazał kolejne zmniejszenie ludności do stanu 798 osób. Powierzchnia Lastova to 47 km2, a przy bardzo urozmaiconej linii brzegowej, gdzie nie brakuje pięknych, niejednokrotnie ukrytych wśród skał plaż, długość brzegu wynosi ponad 46 km. Najwyższe wzniesienie wyspy to Veli Hum (417 m n. p. m.) i Mali Hum, w środkowej części wyspy. Na południu wyspy wzgórza o wysokości 300 – 400 metrów tworzą wapienne grzbiety o nazwach Debelo brdo i Pleševo. W zachodniej i wschodniej części wyspy na wysokości około 100 m nad morzem występują uprawne i żyzne pola zwane odpowiednio Vino polje i Prgovo polje, gdzie uprawia się winną latorośl, drzewa oliwne i różnego rodzaju owoce i warzywa.

Klimat archipelagu jest typowym klimatem śródziemnomorskim. Z uwagi jednak na południowe położenie wyspy należy ona do najbardziej nasłonecznionych, ale i wietrznych. Lata są suche i upalne, a zima łagodna. Roślinność typowa dla tego rodzaju klimatu. 2/3 wysp pokrytych jest drzewami i zaroślami. Różnorodność terenu, poszarpane wybrzeże, oraz liczne wysepki przyczyniają się do wielkiej atrakcyjności archipelagu. Nagie, krasowe, wapienne skały przeplatają się ze stromymi klifowymi zboczami, polami i pięknymi zatokami. Naturalne piękno wyspy jak i całego archipelagu, architektura zabudowań, kultura, a także dzikie wybrzeża i czyste morze wokół wyspy stało się powodem do ogłoszenia przez Światową Organizację Ochrony Przyrody w 2003 roku całego terenu jako specjalnej strefy ochronnej.

No to teraz już możemy wysiąść z promu i przejechać wyspę wzdłuż i wszerz. Zaczynamy oczywiście od Ubli lub jak kto woli Uble. W tej, położonej w południowo – zachodniej części wyspy wsi znajdują się pozostałości starej, bo pochodzącej z VI wieku kaplicy Sv. Petar (św. Piotr), w której na szczególną uwagę zasługuje starochrześcijański relief przedstawiający krzyż z dwoma jagniętami (z uwagi na bezpieczeństwo oryginał przechowywany jest w muzeum w Zadarze). Obiekt, uważany jest za bardzo cenny zabytek architektoniczny i wobec tego znajduje się pod specjalnym nadzorem konserwatora. Bazylika mająca 16 metrów długości i 6,75 metra szerokości, usytuowana w kierunku wschód – zachód, była wykonana z surowego kamienia. Posiadała półokrągłą apsydę od zewnątrz wzmocnioną przyporami. Całość była ogrodzona cienkimi, marmurowymi płytkami połączonymi kamiennymi kolumnami. W bramie wejściowej znaleziono właśnie relief, o którym mowa jest wyżej. O okresie powstania bazyliki świadczy typ konstrukcji budowli z bocznym wejściem oraz gankiem z sześcioma filarami i grobowcem. W południowej stronie sanktuarium znajdowały się cztery pomieszczenia spełniające funkcje rytualne. Z boku, pod murem znaleziono sarkofagi i grobowce. Ostatnia renowacja tego wspaniałego zabytku miała miejsce w latach 1978 – 1981. Zaczeliśmy od tego wspaniałego zabytku, bo jest on bardzo widoczny, ale pogoda zmuszała raczej do szukania plaży i wody dla ochłody. Tego w Ubli na całe szczęście też nie brakuje. Przy kampingu Zaglav jest i plaża oczywiście o tej samej nazwie co kamping. My jednak pojechaliśmy w przeciwnym kierunku, w stronę kolejnej wyspy, Prežba połączonej z Lastovo w miejscowości Pasadur, mostkiem. Po drodze na całe szczęście natrafiliśmy na plażę Dragovoda. Uff trochę adriatyckiej i restauracyjnej ochłody, ale nie na długo, bo czas goni. Powędrowaliśmy przez mostek na Prežbę, trochę pobuszowali, ale doszliśmy do wniosku, że trzeba zawrócić i jechać do miejscowości Lastovo, celu naszej wyprawy. Decyzja była ze wszech miar dobra, bo okazało się, żeby dotrzeć do stolicy wyspy przyjdzie się nam co chwila zatrzymywać czy wręcz zjeżdżać z głównej drogi – tyle było pięknych miejsc. Jeszcze tylko dodam, że w Pasadur minęliśmy hotel Solitudo – jedyny jaki znajduje się na Lastovo.

No to jedziemy. Niestety nie w takim tempie jak byśmy chcieli. Wszystko za sprawą uroku wyspy. Najpierw podziwiamy plażę Korita, do której najlepiej dotrzeć łodzią. Pieszo też można, ale nie jest to najwygodniejsza droga. Nie muszę dodawać, że widok był obłędny tym bardziej, że kawałek dalej wyłaniała się zatoka Zaklopatica, ulubione miejsce żeglarzy z uwagi na swoje położenie. Po za tym do głównej miejscowości Lastovo jest tylko niecałe trzy kilometry. Dla żeglarzy jest tu wszystko co potrzeba, by żeglować po Adriatyku. Na dodatek jest to we wspaniałej scenerii z widokiem na Korčule i Lastovski kanał. Tereny Zaklopaticy zamieszkuje rzadki gatunek ptaków „Burzyka śródziemnomorskiego” (Puffinus yelkouan), który wydaje charakterystyczne dźwięk podobny do płaczu dziecka. Nie mogło być innej decyzji jak „jedziemy tam”. Droga do Zakopatlicy jest kręta i niepozbawiona dreszczyku emocji, ale przekonamy się później, że większość dróg i dróżek do zatok, czy na plaże jest bardzo podobna i trzeba się do tego po prostu przyzwyczaić. W zatoce jest co robić, bo parę domów, przede wszystkim apartamentów, tam stoi. Restauracji i kafejek też tam jest parę. To że tam coś się dzieje można było zaobserwować patrząc na ilość łodzi i jachtów „huśtających” się na wodach zatoki. Jedziemy dalej tym razem do Lučicy nad zatokę sv. Mihovila (św. Michała), oczywiście również drogą krętą i stromą. W Lučicy jest trzydzieści budynków, administracyjnie podległych do Lastova. Ten historycznie chroniony teren dawniej był rybacką wioską, a budynki służyły do przechowywania sprzętu do połowu ryb. Dzisiaj nie wolno budować nowych budynków, a stare można adaptować, ale z zachowanie obowiązującego stylu śródziemnomorskiej architektury. Dla zwiedzających jest to bardzo przyjazny teren ze starą, wielowiekową roślinnością i kamienną rivą (deptakiem) skierowaną w kierunku Korčuli. Do brzegu mogą przybijać tylko małe łodzie i jachty. W wiosce, nad zatoką sv. Mihovil, znajduje się kapliczka z XIV wieku sv. Mihovila (św. Michała) zwana swego czasu sv. Anđeo lub Arhanđeo u luci (św. Anioła lub Archanioła w porcie). Mówi się o niej w archiwalnych dokumentach z 1390 roku. Wokół niej chowano obcokrajowców i miejscową ludność, którzy umierali na zakaźne choroby. W XV wieku, za czasów panowania Republiki Dubrownickiej, kaplica spełniała rolę magazynu. Dzisiaj w dniu św. Michała (29.09.) odbywa się w niej msza święta. Tam zrobiliśmy sobie małą pauzę, by z jednej strony nacieszyć się niepowtarzalnym widokiem morza i w oddali wyłaniającej się Korčuli, a z drugiej strony, by się czegoś napić i przekąsić. Wszak samym podziwianiem pięknych widoków nie da się żyć. Z nowymi siłami „uderzamy” w miasto Lastovo. To co zobaczyliśmy przeszło nasze największe oczekiwania. To stare średniowieczne miasto usytuowane jest, nie nad morzem, lecz na zboczu wzniesienia Glavica, w formie amfiteatralnej. Przypomina rozpostarty wachlarz. Takie usytuowanie spowodowało, że pomiędzy budynkami ciągną się liczne, szerokie, kamienne schody tarasowo ułożone. Przez miejscowych zwane „skalinadami”. Jeszcze jeden element architektoniczny da się często zauważyć przy domach to „sulari” czyli szerokie tarasy, z których bardzo często rozpościera się piękny widok. Nie da się nie zauważyć charakterystycznych kominów sterczących prawie z każdego domu.

słynne, nie występujące gdzie indziej „fumari”. Szczyty tych kominów przybierają różnego rodzaju kształty, w zależności od pomysłowości właściciela. Skąd akurat te wszystkie kształty i wielkości kominów. Otóż wobec panujących na wyspie, dość często, silnych wiatrów, Lastovčanie bojąc się przewrócenia kominów, zaczynają budować mocne konstrukcje, jednocześnie przyozdabiając je różnymi dekoracjami. Następuje pewnego rodzaju rywalizacja powodująca budowanie nowych, co raz to ładniejszych i większych kominów, mających na celu przewyższyć sąsiednie budowle. Większość budynków to budynki XVI i XVII wieczne. Wśród nich znajdują się oczywiście liczne budowle sakralne upiększające to i tak piękne miasto. Największy kościół to parafialny kościół Sv. Sv. Kuzmy i Damjana, (św. św. Kosmy i Damiana) który znajduje się przy głównym placu miasteczka, będącym centrum wszelkiego rodzaju imprez i spotkań mieszkańców. Kościół to XV wieczna budowla będąca dziełem korčulanskich i dubrownickich mistrzów. Świadczy o tym napis na pylonie z nazwiskiem rzemieślnika i datą budowy „Radosan sagradi svibnja 1473.”. Fasadę zdobi dzwonnica z trzema otworami. Barokowy, główny ołtarz, wraz z dwoma bocznymi, pochodzą z XVI wieku. Te boczne to obrazy Matki Boskiej Miłosierdzia i Świętej Trójcy, a główny to oczywiście postacie świętych Damiana i Kosmy. Warto też zwrócić uwagę na kościółki: Sv. Mariji na Grži z 1442 roku, czy Sv. Mariji na Polju z XVI wieku. Tych kościołków, czy kaplic i kapliczek, w samym Lastovo, jak i na całej wyspie jest bez liku. Większość z nich została wybudowana pomiędzy XIV, a XVI wiekiem. Spacerując wąskimi uliczkami, wśród tych starych, architektonicznych piękności i nam jakby się czas zatrzymał. A to jeszcze jedno zdjęcie tego, a tam na dole jeszcze trzeba to sfotografować, o a to jest piękne. I tak w koło, to w górę, to w dół. Naprawdę można się w tym wszystkim zapomnieć.

Panujemy jednak jeszcze trochę nad swoją świadomością, pozwalającą nam w pewnym momencie powrócić do rzeczywistości. Przecież prom nie będzie czekał specjalnie na nas, a przed nami jeszcze Skrivena luka, plaża znajdująca się w południowej części wyspy i uważana jest za jedną z największych i najpiękniejszych na wyspie. Jak sama nazwa wskazuje jest ona ukryta przed widokiem z pełnego morza, pozwalając jednocześnie żeglarzom unikać wielkich fal i silnego wiatru. Przy wejściu do zatoki znajduje się przylądek Struga, gdzie w 1839 roku wybudowano latarnię morską. Usytuowano ją na wzniesieniu o wysokości 90 metrów na samym kraju potężnego klifu, skąd rozpościera się przepiękny widok. Stojąc nad tymi klifami nogi robią się trochę miękkie, ale chęć ujrzenia wspaniałych widoków i uwiecznienia ich na zdjęciach są mocniejsze. Latarnia ma kształt cylindryczny i jest wysoka na 20 metrów. Co ciekawe latarnię zamieszkuje, już od trzech pokoleń, rodzina Kvinta dbając jednocześnie by latarnia cały czas była sprawna. Na południowy wschód od Skrivene luke znajduje się jaskinia Rača (špilja Rača). Ta 70-cio metrowej długości grota posiada wiele śladów świadczących o bytności ludzkiej już w okresie kamienia łupanego, ale i też z okresu greckiego. Charakteryzuje się wieloma stalaktytami, stalagmitami i kamiennymi słupami. Miejscowa ludność twierdzi, że jej korytarze sięgają morza. Jest chronionym geomorfologicznym pomnikiem przyrody i miejscem archeologicznych znalezisk. Czas nieubłaganie płynie. Godzina odpłynięcia promu jest coraz bliżej. Ale jak tu się oderwać od tych wszystkich wspaniałości. Realizm życiowy jednak przeważył. W ostatniej chwili wjeżdżamy na prom pozostawiając piękną, dziką i nieskażoną jeszcze turystyczną komercją wyspę Lastovo za sobą. Z nadzieją, że jeszcze tu wrócimy. Płynąc, przy zapadającym mroku, w powrotną drogę zauważamy, że na wysepce Sušac świeci się światło. To latarnia morska (Svjetionik Sušac) wybudowana w 1878 r. Wybudowano ją w południowej części wyspy nad urwistym brzegiem. Morze jest w tym miejscu bardzo głębokie, ale i bardzo czyste, także zdarzają się momenty kiedy widoczność sięga 30 metrów. Latarnia znajduje się 80 m n. p. m. i jest to piętrowy, kamienny budynek z okrągłą wieżą w środku. Na parterze mieści się mieszkanie latarnika, natomiast na piętrze znajdują się cztery apartamenty dla turystów. W kierunku południowo-wschodnim zbocze wzniesienia łagodnie opada prowadząc do licznych ścieżek spacerowych, oraz pięknych i dzikich plaż. Latarnia posiada swój własny zbiornik na wodę, a prąd dostarczają baterie słoneczne. Dalej to już tylko powrót do Vela Luki, przejazd przez Korčulę i prom na Pelješac. Żal tylko, że czas tak szybko umyka. Decyzja jednak podjęta przez nas, by jechać na tę nieco zapomnianą wyspę, a może i dobrze, że zapomnianą, była fantastycznym pomysłem. To co zobaczyliśmy to ani woda ani ogień nam nie odbierze.

Już chciałem zakończyć opis pięknej wyspy, ale przypomniało mi się jeszcze o ciekawym zwyczaju i zabawie z tym związanej. Mam tu na myśli Lastovski Poklad.Na wyspie od wieków kultywuje się tradycję zabawy karnawałowej pod nazwą „Poklad”. Jest to czas zabawy, ucieczki od trudów życia codziennego i od religijnej dyscypliny. Ta tradycja zabawy karnawałowej trwa już od pradawnych czasów. Nawet w Lastovskim statucie z 1310 roku zapisano, że jest to okres różnego rodzaju zabaw, rozrywki i relaksu, przy jednoczesnej możliwości uboju nadwyżki zwierząt (jagniąt i kóz). Tak więc poklad to nie tylko dobra zabawa, ale i dobre jedzenie i dobre wino. Festyn ludowy rozpoczyna się zawsze 17. stycznia (sv. Antun) lub w Trzech Króli (06.01), a więc w okresie zimy, po świętach kościelnych, przy krótkich dniach, i długich nocach. Idealny czas przed wielkim postem i wiosenno-letnimi trudami pracy w polu i na morzu. Obecny poklad przez wieki ulegał różnym przeobrażeniom i zmianom, a mimo wielu trudności przez jakie ludność wyspy musiała przejść, jak choćby zmianę władzy (wyspę zajmowali Wenecjanie, Dubrowniczanie, Francuzi, Austriacy, Anglicy, Włosi i Jugosłowianie), tradycja wiejskiej zabawy przetrwała do dnia dzisiejszego. Z czego zresztą lastovičanie są szczególnie dumni. Dla podkreślenia znaczenia tej, jednej z najstarszych zabaw karnawałowych, Ministerstwo Kultury Republiki Chorwacji nadało mu tytuł niematerialnego dziedzictwa kultury. Z Lastovskim pokladem jest powiązana również historia oblegania przez Maurów pobliskiej wyspy Korčuli w 1483 roku. Maurowie wysłali na Lastovo posłańca z prośbą, by Ci poddali się bez walki. Lastovčanie zatrzymali posłańca, a w odwecie Maurowie skierowali swoje statki w ich kierunku z zamiarem zdobycia wyspy. Kiedy obserwator zobaczył statki wroga wszczął alarm krzycząc: „Kukuryku górna wieś, kukuryku dolna wieś idą Maurowie (Kataloni) wszyscy będziemy ubici” („Kukuriku gornje selo, kukuriku donje selo! Eto idu Katalani i bit ćemo svi poklani!”). Usłyszawszy te wołania wszyscy mieszkańcy wiosek udali się na górę Hum do kaplicy sv.Juraj (św. Jerzy), by żarliwie się modlić do Boga z prośbą o ich ocalenie. Modły musiały pomóc, bo rozpętała się ogromna burza i nawałnica powodująca, że część statków zatonęła, a reszta wróciła na Korčule i nigdy nie wróciła na Lastovo. Kiedy lastovičanie zobaczyli co się stało radośnie powrócili do swoich wiosek. Katalońskiego posłańca posadzono na osła i obwożono po wiosce kpiąc i naśmiewając się z niego. Od tego czasu zwyczaj krzyczenia „Kukuryku górna wieś, kukuryku dolna wieś”, jak i pielgrzymowanie boso na górę Hum pozostał do dzisiaj. A z tego co usłyszałem od miejscowych to zabawa jest naprawdę przednia. Przynajmniej w ten sposób, na krótką chwilę mogli zapominać o trudach wyspiarskiego życia.

Przewijanie do góry