You are hereDalmacja / Trogir

Trogir


By admin - Posted on 18 kwiecień 2009

Trogir - jak dla mnie to najpiękniejsze miasto w Chorwacji. Znajduje się na wyspie, połączonej z jednej strony mostem ze stałym lądem a z drugiej strony mostem zwodzonym z wyspą Čiovo, która zresztą stanowi część tego miasta. Trogir nie posiada może tylu zabytków, co Dubrownik, czy takich wspaniałych murów, jakimi może się poszczycić to miasto, ale posiada natomiast niepowtarzalny klimat, na który niewątpliwy wpływ mają wąskie uliczki i zakamarki, oraz jego średniowieczna zabudowa. Jest po prostu fantastyczny. Radzę, podczas pobytu w tym mieście, przejść się właśnie po tych wąskich uliczkach, schodząc z głównego traktu spacerowego i rozkoszując się fantastyczną architekturą budowli i panującą tam ciszą. Ale i turystyczny gwar w głównych miejscach miasta ma swój urok. Miasto winno się zwiedzać minimum dwukrotnie, raz w ciągu dnia, by można zwiedzić najcenniejsze zabytki i drugi raz późnym wieczorem, by rozkoszować się tętniącym nocnym życiem licznych kawiarni, barów i restauracji, w których nie rzadko brzmi piękna chorwacka muzyka. Najlepiej pod tym względem bywa w piątki wieczorem, bo dodatkowo można podziwiać przy „rivie” dziesiątki jachtów i łodzi a zapewniam, że jest, na co popatrzeć. Zwiedzając miasto należy zwrócić uwagę na to, że główny plac nosi nazwę Jana Pawła II, co dla nas Polaków nie jest obojętne. Przy tym placu znajdują się też najciekawsze zabytki z katedrą Svate Lovre (Świętego Laurencjusza lub, jak kto woli Świętego Wawrzyńca) na czele. Święty Wawrzyniec znajduje się nad głównym wejściem do katedry. Ozdobą wejścia jest przecudowny portal wykonany przez mistrza Radowana w 1240 r. Sama postać Św. Wawrzyńca została dodana w późniejszym okresie. To postać mężczyzny z rusztem, jako że, o czym nie wszyscy może wiedzą, Św. Wawrzyniec zginął spalony właśnie na ruszcie. Romański portal Radowana to istne arcydzieło z wizerunkami Jezusa i Świętych oraz ze scenami prac wykonywanymi przez ludzi w poszczególnych miesiącach. Są też postacie Adama i Ewy stojących na lwach. Ciekawostką jest to, że jeden lew jest samcem a drugi samicą, co zresztą ewidentnie widać, ale oby dwa lwy mają grzywy, co już nie jest takie normalne. Prawdopodobnie artysta nigdy nie widział lwa na oczy. Całość portalu spoczywa na barkach Saracenów, trzymających tę rzeźbę niejako za karę, jako, że w 1123 r. zniszczyli oni doszczętnie całe miasto. Warto też wejść do środka katedry (wstęp ostatnio wynosił 15 kn, ale warto wydać, jako, że można również wejść do chrzcielnicy i na wieżę, z której rozciąga się przepiękny widok). Piękny jest ołtarz, cyborium, ambona, stalle, ale najpiękniejsza jest boczna kaplica, bł. Jana Ursiniego patrona Trogiru, niedawno poddana całkowitej renowacji. To istne arcydzieło Nikoli Fiorentinaca i Andrii Aleśiego wykonane w latach 1468-1472. Znajduje się tam sarkofag św. Jana Ursiniego w otoczeniu apostołów. Nad nimi sklepienie kasetonowe wykonane bez użycia jakichkolwiek podpór (kamienne kliny idealnie do siebie przylegają) a w środku postać Boga trzymająca kulę ziemską. Katedrę budowano kilkaset lat. Rozpoczęto w XII w, zaraz po najeździe Saracenów a zakończono w XVII w. To zresztą widać po wieży-dzwonnicy, której poszczególne kondygnacje mają różne style architektoniczne. Pierwsza to wczesny gotyk, druga gotyk wenecki, trzecia renesans. Całość zakończona jest szpikulcem, przypominającym weneckie kościoły, wokół którego umieszczono eklektyczne rzeźby ewangelistów. Wychodząc z katedry bocznym wyjściem po lewej stronie mamy miejski ratusz. Wybudowany przez Wenecjan od początku służył jako budynek władz miejskich. Był jednak okres, w którym na piętrze był teatr a na parterze areszt.. Warto wejść na dziedziniec, gdzie znajduje się studnia z symbolem weneckim – lwem. Nie wiele ostało się tych „lwów” w miastach wybrzeża, jako, że w czasie II wojny światowej były one niszczone na znak protestu przeciwko okupacji włoskiej. Z dziedzińca prowadzą też na piętro piękne schody z ozdobną balustradą. Kiedyś prowadziły one do pomieszczeń doży dziś do sali ślubów. Trogirzanie żartują, że schody są na tyle długie, by można się było zastanowić, czy aby na pewno trzeba nimi dotrzeć do tej sali. Na południowej pierzei rynku znajdują się pozostałości po kościele Św. Marii od Placu (Sv.Marii od Trga), oraz kościół Św. Sebastiana z wieżą zegarową, który wybudowany został w dawnym atrium kościoła Św. Marii. wg. projektu Nikoli Fiorentinaca. Podczas prac wykopaliskowych w kościele Św. Marii natrafiono na dwa sarkofagi pochodzące z III-II w p.n.e. Dziś są one wystawione w kościele Św. Sebastiana i stanowią jeden z dowodow, że Trogir założyli koloniści greccy z wyspy Vis właśnie około III w p.n.e. i nazwali go Tragurionem (Kozia Wyspa). W tymże kościele od niedawna (po wojnie domowej) znajduje się galeria zdjęć Trogirzan, którzy zginęli w ostatniej wojnie serbsko-chorwackiej. Niestety większość z nich to bardzo młodzi ludzie. Na ścianie kościoła Św. Sebastiana znajduje się oryginalna pozostałość (kawałek łańcucha) po pręgierzu. Pręgierz umieszczono nie bez powodu w tym miejscu, jako, że w obok znajdującej się loggii miejskiej prowadzone były sądy a wyroki wykonywano od razu przywiązując skazanego do pręgierza. Co ciekawe do pręgierza byli przywiązywani tylko mężczyźni. Sądy nad kobietami odbywały się w domach osądzanych, jeżeli były bogate a tym biednym wyroki ferowano w klasztorach. Na tyłach miejskiej loggii znajduję się najstarszy budynek Trogiru kościół Św. Barbary pochodzący z przełomu IX i X wieku. To trójnawowy malutki kościółek, zresztą prawie zawsze zamknięty, w którym warto zwrócić uwagę na nadproże nad głównym wejściem. Najprawdopodobniej jest to kamień z Salony, pobliskiej miejscowości, która, do 614 r. n. e. była stolicą rzymskiej prowincji Dalmacji. Po zniszczeniu jej przez Awarów i Słowian pozostałości były rozkradane i budowano z nich budowle w pobliskich miastach. O tym, że kamień ten pochodzi z Salony świadczy charakterystyczny relief w kształcie warkocza stosowany właśnie w tym mieście. Trogir do XIX w był okolony murami obronnymi. Z nadejściem jednak panowania Napoleona mury zostały zburzone w ramach „przewietrzenia” miasta. Miasta, które ulicą Pasike było podzielone na dwie części. Część wschodnia zamieszkana była przez bogatych a biedni mieszkali w zachodniej części. Pozostałością po murach zostały dwie bramy: lądowa (kopna) z postacią Św. Ursiniego na górze, oraz morska, której wrota są autentyczne i pochodzą z XVI w. Koło bramy morskiej znajduje się loggia, która po zamknięciu bram miasta służyła spóźnialskim za noclegownię. Do pozostałości po murach należą także twierdza Kamerlengo, którą wybudowali Wenecjanie i stanowiła ona początkowo samodzielną budowlę z czasem włączoną w jeden ciąg fortyfikacji, oraz baszta Św. Marka stojąca w pobliżu fosy. Mury ciągły się między tymi budowlami, ale tereny te zostały zbombardowane podczas II wojny światowe. Dziś znajduje się tam boisko i nieco wysunięta w stronę wybrzeża glorieta Marmontowa. Marmontow to gen. napoleoński, który pełnił władzę za czasów Republiki Illiryjskiej, republiki utworzonej przez Cesarza Napoleona. Główna ulica handlowa w Splicie też nosi imię tego generała. Niedaleko bramy morskiej znajduje się kościół przyklasztorny sióstr benedyktynek Św. Mikołaja a w nim relief bożka greckiego Kairosa – bożka szczęśliwej chwili. Relief pochodzi z I w p. n. e. i stanowi kolejny dowód wczesnego powstania miasta Trogiru. Znalezienie reliefu bożka Kairosa dokonało się w dość specyficznych warunkach. Otóż, w okresie międzywojennym a konkretnie w 1928 roku do pewnego mieszkańca Trogiru przyjechał znajomy archeolog i wspólnie spożywali kolację jedząc miejscowe specjały. Jedzenie suto zakrapiali domowym winem, którego w pewnym momencie zabrakło. Poszli, więc do piwnicy, by z beczki nabrać tego życiodajnego trunku. Beczka była przykryta między innymi kamieniem, na który zwrócił uwagę naukowiec. I słusznie, bo okazał się nim kamień z reliefem bożka Kairosa. Bożek Kairos to młodzieniec za skrzydłami przy stopach i kitką włosów z przodu głowy. Jest bardzo szybki i trudno go złapać a złapać go można tylko za ten kosmyk włosów. Jednak jak się go złapie to właśnie łapie się tę „szczęśliwą chwilę”. I ja chyba go złapałem, bo takie szczęśliwe chwile przeżyłem w tym cudownym miasteczku, który Trogirem się zowie.