Wyspa Krk

By dostać się na wyspę Krk nie trzeba przeprawiać się na nią promem, ba nawet takowego połączenia nie ma, a to za sprawą mostu jaki połączył wyspę ze stałym lądem. Wprawdzie ten stan rzeczy trwa dopiero od 1980 roku, kiedy most wybudowano. Rzecz jasna przed tym terminem prom był niezbędnym środkiem komunikacji. A most wybudowano nie byle jaki. Most o długości 1430 m składa się z dwóch części, przy czym pierwsze przęsło usytuowano na małej skalnej wysepce św. Marka, gdzie długość betonowego łuku liczy 390 m, a kolejna podpora jest już usadowiona na wyspie Krk. Budowa mostu przyczyniła się niewątpliwie do zwiększenia ruchu turystycznego na wyspie, chociaż i przed jego uruchomieniem turyści bardzo chętnie przybywali na tę piękną i do niedawna uważaną za największą chorwacką wyspę. Dlaczego teraz nie jest już największą wyspą? A to za sprawą satelitów, dzięki którym dokonano dokładnych pomiarów chorwackich wysp i okazało się, że niedaleki Cres jest o 0,5 km2 większy niż Krk. Nie zmienia to jednak faktu, że wyspa w dalszym ciągu cieszy się wielką popularnością wśród turystów, bo trzeba jednoznacznie stwierdzić, że jest piękna i interesująca zarówno pod względem wypoczynku jak i posiadającą wiele wspaniałych zabytków ukazujących w całej krasie historię Chorwacji. Ważną sprawą, z punktu widzenia turysty zwłaszcza, jest fakt, że na wyspie znajduje się lotnisko obsługujące między innymi pobliską Rijekę – największe miast Kvarneru. Nie będę pisał o wielkości wyspy, o linii brzegowej i tym podobnych informacji, bo to można znaleźć w każdym przewodniku, że o googlach nie wspomnę. Napomknę tylko, że najwyższy szczyt wyspy Obzova liczy sobie 569 m n. p. m. i znajduje się w południowym paśmie górskim. Tak się na wyspie ułożyło, że większość miast usytuowanych jest po południowej i wschodniej stronie, a tylko jedna osada Šilo i miasteczko Vrbnik są z północnej strony. Ale za to jakie miasteczko? Istna „wisienka na wspaniałym, wyspiarskim torcie”. Tylko tak można określić prześliczne miasteczko Vrbnik usytuowane na 50-cio metrowej skale. Najlepiej ogląda się to przypływając do Vrbnika morzem. Miałem okazję parokrotnie dopływać do tej miejscowości i za każdym razem robiło to na mnie ogromne wrażenie. Uważam, że jest to najpiękniejsze miasto Krku. Z portu do centrum wiodą schody. Nie liczyłem ile, ale nadreptać się trzeba. Jest przyjemniejszy sposób dotarcia, za parę euro, taką „drogową ciuchcią” przez Chorwatów zwaną „vlakičem”.

A miasto, bez dwóch zdań trzeba zobaczyć. Niektórzy mówią o nim, że jest magiczne z czym się osobiście zgadzam. Plątanina wąskich uliczek i specyficzna, średniowieczna zabudowa powoduje, że miasteczko to ma swój niepowtarzalny charakter i urok. Wśród tych uliczek jedna zasługuje na specjalną uwagę. Dlaczego? Uważana jest bowiem za najwęższą uliczkę świata. Osoby, nazwijmy je korpulentne, mogą mieć problem przejściem. Każdy jednak chce to zrobić i niekiedy jest z tym niezły ubaw. Miasteczko to nie tylko jedna wąska uliczka. Można w nim podziwiać również ruiny zamku Frankopanów, pozostałości murów obronnych i górującą nad miastem dzwonnicę z XVI wieku. Stanowi ona część kościoła parafialnego Najświętszej Marii Panny. Przed kościołem znajduje się koło wybrukowane w drodze, stanowiące niejako podstawę tworzenia poszczególnych liter pisma starosłowiańskiej głagolicy. Tym pismem jest napisany między innymi bardzo ważny dokument miejski, Vrbnićki statut (1388 r.), jeden z najstarszych istniejących dokumentów pisanych głagolicą. W Vrbniku od wieków oprócz rolnictwa rozwijał się przemysł tekstylny. Skoro mowa o rolnictwie to jest ono podporządkowane jednej, no może dwom, roślinom. Przede wszystkim winnej latorośli i w mniejszym stopniu oliwkom. Umiejętność uprawiania pewnego gatunku winogron, spowodowała, że miejscowi winiarze produkują znakomite, białe wino, nie wiem czy czasem nie najlepsze w całej Chorwacji, Vrbnička Žlahtina. Być w Vrbniku i nie skosztować tego wspaniałego wina, a potem nie kupić małego zapasu do domu byłoby niewybaczalnym grzechem.

Wspomniałem, że większość miast znajduje się z południowej strony i teraz trochę o nich. Głównym, największym i najważniejszym miastem wyspy jest jego stolica Krk. Bardzo często w nazewnictwie chorwackim główne miasta wysp mają taką samą nazwę jak nazwa wyspy. Na przykład: Pag główne miasto Pag, Rab – Rab, Hvar – Hvar itd. W wypadku wyspy Krk jest podobnie. Miasto, położone nad zatoką o tej samej nazwie, jest jedną z najstarszych osad powstałych na wyspie. Początki sięgają czasów iliryjskich, a w okresie panowania Rzymian miało nawet prawa miejskie. Od początku swego istnienia miasto było okolone murami obronnymi, które wielokrotnie przebudowywano i wzmacniano. Dzisiaj najstarsza część murów to czworokątna baszta Kamplin z 1191. Dalszą część murów i kasztel wybudował nie kto inny jak tylko ród Frankopanów. Najcenniejszym zabytkiem miasta, a pewnie i wyspy jest Katedra Wniebowzięcia Błogosławionej Marii Panny Dziewicy, która powstała w miejscu wczesnośredniowiecznej bazyliki z przełomu V i VI w., a ta z kolei wybudowana była w miejscu, gdzie znajdowały się rzymskie termy. XII wieczna romańska katedra wielokrotnie była przebudowywana i rozbudowywana stąd wewnątrz wiele stylów architektonicznych (gotyckie krucyfiksy, renesansowe ambony). Dzwonnica pochodzi z XVI wieku. Do katedry przylega równie stary kościółek św. Kwiryna z przełomu X i XI wieku. Kiedyś był to trójnawowy kościół, lecz dziś w miejscu jednej z naw przebiega ulica. W kościele tym obecnie mieści się galeria, ze sztuką sakralną. Godny uwagi jest też mały plac, który nosi jednak nazwę Vela Plaća (Wielki Plac), a przy nim wieża obronna „Straża” z rzadko spotykanym XVI wiecznym zegarem pokazującym godziny całodobowo (południe jest na górze a północ na dole). Oczywiście miasto to nie tylko zabytki. W centrum dobrze jest przespacerować się miejską promenadą z licznymi restauracjami, konobami i „kafičami. Straganów z pamiątkami też nie brakuje. Nie można tam się nudzić, a gdyby już to proponuję pojechać do nieodległego Punatu, kolejnej miejscowości południowego wybrzeża.

Nazwa miasteczka Punat pochodzi od mostu (łacińska nazwa mostu pons) łączącego kiedyś półwysep Prniba ze stałym lądem. Półwysep ten tworzy przed Punatem małą zatoczkę o nazwie „Puntarska draga”, na której znajduje się mała leśna wysepka Kośljun z klasztorem franciszkanów. Mnisi mieli manię zbieractwa wszystkiego co się dało. Zawdzięczamy im, że dzisiaj możemy podziwiać wiele cennych artefaktów, kolekcję przedmiotów, które używali krčcy rybacy i chłopi. Nie brakuje okazów muszli i unikatowych zwierząt jak np. jednookie jagnię. Należałoby wspomnieć też o trzydziestotysięcznej kolekcji woluminów z atlasem Ptolemeusza na czele z 1511 roku. Notabene tylko trzy ostały się do współczesnych czasów. W samym miasteczku wart obejrzenia jest tzw. Staritoś, czyli młyn z XVIII wieku, w którym wyciskano oliwę z oliwek, a także parafialny kościół św. Trójcy z ołtarzem głównym wykonanym około 1750 roku. Dziś miejscowość znana jest przede wszystkim wśród żeglarzy, a to za sprawą bogato wyposażonej mariny. Nad morzem prowadzi promenada z rosnącymi przy niej tamaryszkami, gdzie znajdują się liczne tawerny, „konoby” kafejki i restauracje. Jeżeli ktoś poszukuje plaży marzenie to na wyspie Krk i na to jest sposób.

Wystarczy pojechać tylko do Baški, miejscowości mogącej się pochwalić trzy kilometrową plażą. Zjeżdżając z gór do tej miejscowości już z daleka widać rozciągający się widok na, z jednej strony, skały wyspy Prvić, a z drugiej strony, na masyw górski Velebit ciągnący się wzdłuż chorwackiego wybrzeża. Widok niezapomniany. Malowniczo położoną miejscowość założyli również Illirowie, potem byli tu Rzymianie (fragmenty budynków i grobowców zachowały się do dziś koło kościoła św. Marka), a w średniowieczu osadę na wzgórzu nieco na wschód od dzisiejszej Baški wybudowali Słowianie, zniszczoną niestety w 1380 roku przez Wenecjan. Całą osadę przeniesiono bliżej portu (ruiny zniszczonej osady widoczne są po dziś dzień) i aż do początku XX wieku Baška była największą osadą na wyspie. To, co przyciąga turystów do Baški to jej kapitalne umiejscowienie u podnóża gór, nad spokojną zatoką z długą żwirową plażą (wchodząc do wody parę metrów od brzegu natrafimy na piasek). Baška znana jest również z tego, że w niedalekim Jurandvorze odkryto „Baščanską ploče” najsłynniejszy pochodzący z 1100 roku zabytek pisany starosłowiańskim pismem głagolicą. Zawiera ona informacje o dotacjach króla Zvonimira dla benedyktynów z Jurandvoru. Oprócz tych wszystkich przyjemności, które oferuje Baška, zawsze mnie zastanawiała jeszcze jedna rzecz. Otóż wysoko, wysoko nad miejscowością stoi wybudowany kościół. Nie jest to jakiś specjalny zabytek. W kościele tym odbywają się msze i wszystkie inne obrzędy jak chrzciny, wesela, pogrzeby. Uważam, że trzeba mieć, w tym wypadku, olbrzymie samozaparcie wiary, żeby uczestniczyć w tych wszystkich obrzędach. Wyjście do tego świętego przybytku i to jeszcze przy wysokiej temperaturze graniczy z cudem. No chyba, że wszyscy miejscowi posiadają jakiekolwiek pojazdy, którymi mogli by tam dotrzeć. Zostawmy jednak ten dylemat miejscowym i wróćmy do początku wyspy, tam gdzie wjeżdża się na nią mostem. Tam bowiem znajdują się jeszcze trzy miejscowości licząc w kolejności od mostu: Omišalj, Njivice i Malinska. Ta pierwsza miejscowość jest najmniej ciekawa pod względem turystycznym, a to ze względu na bliskość lotniska, portu naftowego, rafinerii i elektrowni. Inaczej ma się sprawa z Njivicami i Malinska miejscowościami na wskroś turystycznymi, które połączone są ze sobą ścieżką spacerową prowadzącą nad samym morzem. Szczególnie zachwyciły mnie Njivice. Nie ma tam nic godnego do obejrzenia, a jednak mnie zachwyciły. Przede wszystkim swoją czystością i promenadą, która, co dało się zauważyć, niedawno była odnowiona. Wzdłuż promenady, w centrum miejscowości różnorodność kawiarni, restauracji, barów, straganów z pamiątkami, które tylko dodają uroku i kolorytu temu miejscu. Na dodatek bardzo często odbywają się tu różne koncerty zespołów muzycznych czy klap. Wieczorem wszystko jest ładnie oświetlone. Nie nudzi się człowiek. Warto wspomnieć o pięknie usytuowanym kempingu, oferującym domki dla tych bardziej zasobnych, jak i dla tych mniej posiadających. Są i miejsca dla „namiotowców” z pełnym wyposażeniem sanitarnym. Nie brakuje sklepików i straganów z warzywami i owocami.

O wyspie można by jeszcze długo i wiele pisać bo pięknych miejsc na niej nie brakuje, jak choćby jaskinia Biserujka udostępniona dla turystów. Na początku pisałem, że nie potrzeba promu by dostać się na wyspę. Co nie znaczy, że nie ma żadnego promu. Jest. Wypływa on z miejscowości Valbiska i płynie, niestety nie na stały ląd, a na kolejną wyspę Rab do miejscowości Lopar.

Mam nadzieję, że te wszystkie informacje zdopingują niezdecydowanych do odwiedzenia tej naprawdę pięknej wyspy. Wiem, że Ci zdecydowani i Ci, którzy już na niej byli nie potrzebują specjalnej zachęty, ale wierzę, że podane informacje pozwolą im na lepsze poznanie wyspy Krk, czego wszystkim serdecznie życzę.

Przewijanie do góry