You are hereIstria / Miasta Istrii

Miasta Istrii


By admin - Posted on 23 luty 2013

                                                                              Miasta Istrii

Poniższy tekst dotyczyć będzie miast półwyspu istryjskiego, w których byłem osobiście. Postaram się je opisać i przekazać najważniejsze informacje związane ze zwiedzanymi  miastami. Część informacji może się powtarzać z tymi, które umieściłem we wcześniejszych relacjach. Doszedłem jednak do wniosku, że taki oddzielny opis miast będzie łatwiejszy do przyswojenia, a ponadto każdy może przeczytać informacje tylko o tych miastach, które go interesują, a nie czytać całą relację z przejazdu przez Istrię. Oczywiście na początku przedstawię krótką charakterystykę samego półwyspu a potem przejdę już do miast, by nie powtarzać informacji wspólnych dla Istrii i położonych na niej miejscowości.
Istria – największy półwysep wybrzeża adriatyckiego usytuowany w jego północno – zachodniej części. Dzisiaj należy do trzech europejskich państw: Włoch, Słowenii i Chorwacji. Włochom przypada najmniejszy skrawek w północnej części półwyspu w okolicach Triestu i Muggii. Słoweńcy zajmują większość terenów krasowych oraz wybrzeże wzdłuż Zatoki Koperskiej i części Zatoki Pirańskiej. Największa część tego półwyspu należy do Chorwacji. Północno - wschodnią granicę między Słowenią, a Chorwacją wytyczają wapienne góry Ćićarija, a północno – zachodnią rzeka Dragonja. Wybrzeże chorwackie, tego   przypominającego kształtem serce półwyspu, liczy około 445 km ( zachodnie 242 km, wschodnie 203 km). Ze względu na kolor ziemi Istrię dzieli się na trzy części. Tereny krasowe Słowenii i Chorwacji w północnej części półwyspu to Biała Istria (wapienne skały w białym kolorze). Na południowy – zachód od tych terenów znajduje się Szara Istria pagórkowaty teren z wieloma rzeczkami i potokami, w okresie zimy,  przybierający szary kolor. Zachód i południe półwyspu to równiny dochodzące do samego morza z charakterystyczną czerwoną glebą. To Czerwona Istria – w całości należąca do Chorwacji. Usytuowanie Istrii, gdzie niemal łączą się ze sobą pasma górskie Łuku Alpejskiego i Pogórza Dynarskiego (między nimi znajduje się tak zwana Brama Adriatycka), spowodowało wielkie zainteresowanie wielu narodów i cywilizacji tym skrawkiem europejskiego kontynentu. Od zarania dziejów różne ludy walczyły by panować na Istrii. Wpływy takich grup etnicznych jak Romanie, Germanowie czy Słowianie miały decydujące znaczenie na polityczny podział półwyspu, który w pewnym sensie jest widoczny do dzisiaj. Ale wróćmy do początków, bo to też jest ważne, choćby ze względu na nazwę. Pierwsze ludy, które zamieszkiwały te tereny to plemiona iliryjskie. W zachodniej i południowej części Istrii mieszkały iliryjskie plemiona Histrów. Od nich cały półwysep przyjął obecną nazwę. We wschodniej części żyły plemiona Liburnów (ich tereny  ciągnęły się wzdłuż wybrzeża, aż do rzeki Krka w Dalmacji), a na północy Istrii, czyli tereny Krasu, zamieszkiwały plemiona iliryjsko – celtyckich Japodów. Plemiona te budowały na swoich terenach, na wzniesieniach, liczne grodziska, które w późniejszych czasach były podwalinami wielu dzisiejszych miast i miasteczek Istrii. Niestety, dla Ilirów, z drugiej strony Adriatyku wyrosło państwo, które stało się potężnym Imperium, chcącym zawładnąć również terenami Istrii. Był to Rzym i Rzymianie, którzy na podbój wyruszali z miasta fortecy, Akwilei  wybudowanej, można powiedzieć tylko w tym celu. Podbój Rzymian dokonał się ostatecznie w 177 r pne., kiedy w walce pod Nezakcjum zadali ostateczny cios Histrom. Od tego momentu Imperium Rzymskie przez długie lata dominuje na półwyspie wysiedlając między innymi wielu Ilirów, a w ich miejsce sprowadzając ludność z półwyspu Apenińskiego. Zakładają także swoje kolonie takie jak Pula, Poreč, Triest czy Labin. Budują drogi, w tym słynną Via Flavia łączącą Pulę z Akwileją, z której rzymski namiestnik zarządzał Istrią (oczywiście z Akwilei, a nie z drogi). Po Histrach przyszła też kolej i na Liburnów zajmujących wschodnie tereny półwyspu. Dominacja Rzymian przetrwała aż do 476 r ne., a więc do momentu upadku Zachodniego Cesarstwa Rzymskiego (ponad 600 lat). Przez kolejne 150 lat władzę nad Istrią przejmują Wschodni Goci pokonani w pierwszej połowie VI w. przez Bizancjum. Władzę swoją Bizancjum utrzymuje do 788 r. Jednocześnie w VI i VII w. coraz częściej na Istrię dokonywane są najazdy Słowian i Awarów. Szczególne nasilenie ekspansji Słowian nastąpiło za panowania Karola Wielkiego, który rozwijając system feudalny przydzielał wolnym Słowianom ziemie zabrane wcześniej romańskim ludom. Taki stan rzeczy pozwolił, nie tylko zresztą na terenie Istrii, ale również na całym wybrzeżu dalmatyńskim i wgłębi kraju, na utworzenie państwa chorwackiego, oczywiście pod zwierzchnictwem  frankońskiej władzy. Jako, że system frankońskiej władzy polegał na wydzielaniu regionów i przekazywanie ich pod zarząd wasali, nadbrzeżna Istria najpierw dostała się pod panowanie Bawarii, później Karyntii, a następnie akwilejskiego patriarchy. Odrębną jednostką stała się część kontynentalna Istrii tzw. Pazinska Grafia. Taki stan rzeczy miał wpływ na narastające konflikty pomiędzy nadmorskimi miastami, a częścią kontynentalną. Efektem było szukanie przez „południowców” pomocy u nowo tworzącej się potęgi – Republiki Weneckiej. Wenecjanie chętnie na to przystali i konsekwentnie poszerzali swoje wpływy, będąc sojusznikami nadmorskich miast, a te, które tego nie chciały zdobywali najnormalniej w świecie siłą. Po ponad czterystu latach walk i sojuszów, czyli w XV w. Istria nadbrzeżna stała się wenecką Istrią. W międzyczasie Pazinską Grafię wraz ze wschodnim wybrzeżem półwyspu opanowali Habsburgowie. Warto w tym miejscu nadmienić, że położenie ludności chorwackiej w części austriackiej było stosunkowo dobre, co pozwoliło na tworzenie własnej kultury. Szczególnie dotyczy to literatury pisanej głagolicą – starochorwackim pismem. Powstały wtedy liczne mszały i księgi kościelne . Do takiego dzieła należy zaliczyć także głagolicki tekst powstały w XIII i XIV w. „Istarski razvod” (Istryjskie granice), mówiący o podziale istryjskich gmin i komun. Z kolei w nadmorskich miastach powstało wiele wspaniałych budowli w stylu gotyku weneckiego. Niestety kolejne wieki to także czasy wielkich epidemii, szczególnie dżumy, pustoszących tereny Istrii. Turecka inwazja na półwysep bałkański spowodowała migracje tamtejszej ludności, w znacznej mierze, również na Istrię. Zbiegowie zatrzymywali się zarówno w kontynentalnej części półwyspu jak i w nadmorskich miastach. Wreszcie przychodzi 1797 r. Za sprawą Napoleona upada Republika Wenecka i cała Istria dostaje się pod panowanie Habsburgów. Trwa to bardzo krótko, bo tylko do 1809 r., kiedy to staje się ona częścią Prowincji Iliryjskiej, ze stolicą w Ljubljanje, utworzonej przez Napoleona. To zresztą też nie trwa długo, bo po klęsce Napoleona i Kongresie Wiedeńskim całą Istrię ponownie zajmuje Austria. Taki stan rzeczy trwa do końca I wojny światowej, kiedy to rozpada się Monarchia Austro – Węgierska. Warto zauważyć, że w okresie tym prawie cały czas trwa narodowa i polityczna walka Chorwatów z dominacją mniejszości włoskiej. Trudność tej walki polegała na tym, że Chorwaci to w przeważającej mierze ludność słabo wykształcona, w przeciwieństwie do ludności włoskiej bardziej wykształconej i zajmującej większość urzędniczych stanowisk. Liderem tej walki Chorwatów był biskup Juraj Dobrila. Niestety walka ta nie przyniosła pozytywnych rezultatów, tym bardziej, że o przyszłości Istrii zadecydowała Europa. Istria, po I wojnie światowej dostała się pod panowanie Włoch, które od razu przystąpiły do „italizacji” całego półwyspu. Zamykano chorwackie szkoły, instytucje kulturalne i stowarzyszenia. Zakazywano posługiwanie się językiem chorwackim. Efektem jest migracja chorwackiej ludności do Królestwa Jugosławii. Kapitulacja faszystowskich Włoch w 1943 r. podczas II wojny światowej to koniec włoskiego panowania. Niestety był to upadek spod rynny pod okap, jako że władzę przejęli Niemcy. Na całe szczęście dość szybko zakończyła się II wojna światowa i Istria weszła w skład Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii jako część składowa Republiki Chorwackiej. Prawdziwą niepodległość Istria uzyskała jednak dopiero w 1991 r., kiedy to powstała wolna niepodległa Republika Chorwacka, w której Istria stała się bardzo ważnym regionem, zarówno pod względem gospodarczym, jak i turystycznym. I trzeba przyznać, że po niezbyt ciekawych czasach w końcówce lat XX w. Istria ponownie nabiera kolorów i z roku na rok co raz większa liczba turystów odwiedza ten piękny rejon. A jest co oglądać, bo zarówno Istria kontynentalna jak i całe wybrzeże półwyspu ma się czym pochwalić. Czego dowodem są miasta i miasteczka, które zamierzam teraz opisać.
Buje
Podobnie jak większość miast Istrii kontynentalnej miasto Buje wzniesione zostało na wzgórzu, otoczonym żyznymi polami winnej latorośli, gajami oliwnymi i sadami. Wybudowane zostało w miejscu krzyżowania się ważnych szlaków prowadzących z Puli do Triestu i z Umagu w kierunku Buzetu. Wszystko wskazuje na to, że w miejscu tym w czasach rzymskich była tu osada Bullea. Podobnie jak w Grožnjan, w Buje zachował się układ bardzo wąskich uliczek z murami i wieżą obronną. Układ taki tworzą między innymi kamienice i pałace patrycjuszowskie budowane w barokowym stylu. W rynku stoi piękny pałacyk w stylu gotyku weneckiego – to dawny sąd, oraz kamienna kolumna ze wzorami miar długości. Stoi też tam parafialny kościół św. Servola z XVI w., wzniesiony najprawdopodobniej w miejscu antycznej świątyni. Świadczy o tym fakt, że przy budowie wykorzystano fundamenty świątyni Jowisza i wiele innych antycznych elementów. Pierwotnie kościół był trójnawowy, ale po przebudowie w okresie baroku stał się kościołem jednonawowym. Co ciekawe patron kościoła jak i całego miasta św. Servol żył tylko 14 lat. Obok kościoła wznosi się na wysokość 50 m dzwonnica powstała w XVI w. Poza murami znajduje się XV wieczny kościół św. Marii szczycący się gotycką drewnianą rzeźbą Bogurodzicy. Dzisiaj miasteczko Buje to centrum administracyjne tzw. Bujštiny.
Fažana
To małe miasteczko, położone niedaleko Puli, idealnie naprzeciw Wysp Brijuni, słynie przede wszystkim z tego, że z stamtąd rozpoczynają się wyprawy do Parku Narodowego Wysp Brijuni. Tam też znajduje się biuro parku. Jeszcze nie tak dawno mieszkał na tych wyspach sam Josip Broz Tito, mając tam swoją letnią rezydencję, w której przyjmował możnych tego świata. Sama miejscowość, w niedalekiej przeszłości zwykła osada rybacka, skupia się wokół małego portu. Riwa ciągnąca się wzdłuż wybrzeża po 10 minutowym (w kierunku Puli) spacerze doprowadzi nas do pięknej plaży, na której w sezonie trudno znaleźć wolne miejsce. Ze starych budowli wartych obejrzenia należy wymienić: kościół św. Eliasza z VI w. wybudowany na jeszcze wcześniejszych ruinach, mały kościółek Gospe od Karmela z XV wiecznymi freskami w środku oraz parafialny kościół św. św. Kuźmy i Damiana. Ten ostatni, z charakterystycznymi malowidłami świętych patronów umieszczonymi nad wejściem,  usytuowany jest prawie nad samym brzegiem morza. Koło niego stoi wieża zegarowa stanowiąca osobny budynek. Pięknie położona Fažana, posiadająca wiele miejsc do spania, restauracji oraz oferująca pełno atrakcji (przede wszystkim czyste morze i dużo słonecznych dni), szybko z rybackiej osady przemieniła się w miejscowość turystyczną.
Grožnjan
To piękne, małe, średniowieczne miasteczko położone jest na wzgórzu nad rzeką Mirną. Jest naprawdę fantastyczne, szkoda tylko, że przez większość turystów, pędzących nad morze, jest niedoceniane. Chociaż może i dobrze, bo można w nim odnaleźć spokój, a w ciszy podziwiać jego niezaprzeczalny urok. Można też z tarasu widokowego zobaczyć piękny widok na okolicę z Adriatykiem w tle. Widok nie do zapomnienia. Grožnjan liczy dzisiaj około 80 mieszkańców, choć nie zawsze tak było. Pierwsze wzmianki o tym mieście, a ściślej mówiąc o grodzie zamkowym pochodzą z początku XII w. Jego położenie pozwalało kontrolować tereny, przez które prowadziły szlaki handlowe w kierunku morza (wzdłuż rzeki Mirny). Od początku miasto było otoczone murami, które w swojej historii wielokrotnie były przebudowywane. Zabytki warte obejrzenia to przede wszystkim największa budowla miasteczka kościół św. św. św. Marii, Wita i Modesta. Świątynia wybudowana została w XVIII w. na ruinach starszej budowli pochodzącej z XIV w. W środku znajdują się piękne stalle, których rzeźbienia wzorowane są na motywach ludowych często występujących na istryjskich skrzyniach czy kufrach. Przy bramie miejskiej stoi loggia wybudowana w miejscu dawnego spichrza zbożowego „fontik”. Urok miasta to jednak nie tylko zabytki. Jego siła i piękno wynika z  całości architektonicznej. Budynki ustawione w ciasnej zabudowie, między którymi wiją się wąskie uliczki tworzące urocze zaułki. A wszędzie na dodatek dużo zieleni. Istny świat bajkowy. Nic więc dziwnego, że taki obraz bardzo spodobał się pewnemu profesorowi z chorwackiej akademii sztuk pięknych i postanowił sprowadzić tu artystów z całej Chorwacji. A było to tak: W latach pięćdziesiątych XX w. władze ( jedynie słuszne) SFR Jugosławii postanowiły, że miejscowa ludność ma na swoich polach uprawiać różnego rodzaju zboża. Niestety, dla miejscowych, na ich polach udawała się jedynie uprawa winnej latorośli i oliwek, a nie zbóż. Władza była jednak nie ugięta i kazała siać zboża. W krótkim czasie miejscowa ludność zaczęła, z powodu biedy, emigrować w inne tereny kraju lub za granice. Miasto prawie całe wyludniło się, pozostało zaledwie kilka osób. I wtedy zjawił się ów profesor. Przez swoje układy załatwił dla artystów opuszczone mieszkania, a nawet pieniądze na ich remont. Warunek był jeden – pozostać w miasteczku, tworzyć i prowadzić galerie. I tak zostało do dnia dzisiejszego czego dowodem jest istnienie ponad 40 galerii i pracowni artystycznych. Miasto odżyło (liczne festiwale sztuki i muzyki), a z czasem na pola powróciły winogrona i oliwki, co można zauważyć patrząc na piękne widoki rozciągające wokół Grožnjana. Proszę mi wierzyć, że „łażąc” po miasteczku i delektując się jego pięknem można stracić poczucie czasu. Usiąść w jednej z licznych knajpek i poczuć smak np. makaronu z sosem truflowym (mogą to być równie dobrze i inne oferowane potrawy)   popijanym miejscowym bardzo dobrym winem to istna rozkosz. Wszystkim udającym się na urlop w kierunku wybrzeża (oczywiście w tym rejonie) bardzo polecam odwiedzić to przeurocze miasteczko. I jeszcze jedna ciekawostka – główny plac koło kościoła nosi nazwę Josipa Broz. Zastanawiam się jak to jest, że nikomu nie przeszkadza ta nazwa pomimo że czasy się zmieniły? Pytanie pozostawiam bez odpowiedzi.
Labin
Z tego położonego na wzgórzu miasta (320 m n.p.m.) widać morze, ale by do niego dotrzeć trzeba zawędrować do oddalonego o około 5 km Rabaca. Tam też, nad zatoką, znajduje się większość hoteli, apartamentów i wszelkiego rodzaju obiektów rekreacyjnych i sportowych. Labin natomiast jest żyjącą historią Istrii. To jedno z najstarszych miast pamiętający czasy Ilirów, w miejsce których zjawili się Rzymianie, nazywając go Alboną. Początkowo miasto istniało tylko na szczycie wzgórza otoczone murami obronnymi – tzw. Gorica. Z upływem czasu rozwój miasta na niższych zboczach wzgórza wymusił budowę kolejnych fortyfikacji tworzących tzw. Dolicę. I to nie wystarczyło, stąd zabudowania u podnóża wzniesienia (już nie okolone murami) utworzyły dzielnicę Podlabin. Wdrapując się do starego Labina przechodzimy przez rynek Črč z barokową loggią. Plac nie dość, że jest pochyły to ma jeszcze nieregularny kształt. Ozdobą murów obronnych jest piękna miejska brama, nad którą w trójkątnym frontonie znajduje się wenecki lew. Przechodząc przez nią wchodzimy do najstarszej części miasta. Usytuowanie miasta na wzniesieniu spowodowało charakterystyczną zabudowę Labina z licznymi wzniesieniami, schodami i krętymi uliczkami. Budynki to w większości trzy i więcej piętrowe kamienice dopasowane do konfiguracji terenu, budowane w okresie renesansu i baroku. W tym miejscu można by wymieniać bez końca kamienice warte obejrzenia. Ograniczę się tylko do tych najbardziej znamienitych jak: pałac Scampicchio w stylu renesansowym, barokowy pałac Battiala-Lazzarini, w którym mieści się miejskie muzeum, czy również barokowy pałac Franković-Vlačić. Również okazale prezentują się budowle sakralne z gotyckim kościołem Narodzenia NMP na czele. Warto zwrócić uwagę na przepiękną dużą rozetę znajdującą się na przedniej fasadzie. Nie mniej ładnie prezentuje się kaplica św. Stefana znajdująca się również przy głównym rynku starego miasta. Na samym szczycie wybudowana została 35 metrowa dzwonnica, z której roztacza się piękny widok na okolicę. Nie trzeba jednak pokonywać iluś tam schodów, bo widok z samych murów jest również piękny, szczególnie z Forticy znajdującej się niedaleko wieży. Miasto Labin to jedno z tych miast, o których potocznie mówi się, że gdzie by nie kopnąć tam zabytek. Na dodatek pięknie usytuowany, chociaż nie do końca tak mogło wyglądać. Wielkim zagrożeniem dla miasta był węgiel, a ściślej mówiąc kopalnie, których eksploatacja mogła doprowadzić do wielkiej katastrofy. Chodniki pobliskich kopalń dochodziły już do miasta i groziło to zawaleniem i zniszczeniem całego Labina. Na całe szczęście w 1972 r. zaprzestano wydobywać węgiel a kopalnie zamknięto. Źle, że ludzie zostali bez pracy, ale zniszczenie tak pięknego i starego miasta, z tyloma wspaniałymi zabytkami, byłoby niepowetowaną stratą. Wzrost ruchu turystycznego po części zniwelował wielkość bezrobocia, tym bardziej, że taka praca jest z pewnością o wiele bezpieczniejsza, a nie wiem czy i nie bardziej zyskowna, niż w kopalni. Faktem jest, że Labin stoi i przyciąga swoim pięknem rzesze turystów, a także licznych artystów mających tu swoje pracownie i galerie.
Motovun
Niedaleko Grožnjan, również nad rzeką Mirną, położone jest kolejne malownicze  miasteczko Motovun. Usytuowane jest na wzniesieniu (277 m npm), z którego rozpościera się niezwykły widok na pola winnej latorośli i gajów oliwnych. Podobnie jak wiele innych istryjskich miasteczek, Motovun powstał w miejscu prehistorycznej osady. Z uwagi na swoje położenie, pełnił zadania mające na celu kontrolowanie szlaków handlowych przebiegających wzdłuż rzeki Mirny. W wyniku cały czas trwającej rozbudowy powstało jakby potrójne miasto, gdzie najstarsza część, okolona murami, znajduje się na samym szczycie. Poniżej powstało podgrodzie również umocnione murami a na wschodnim zboczu wybudowano najmłodszą część miasta zwane „Gradicijol”. By dostać się do tego miasta trzeba pokonać stromą krętą drogę częściowo zamkniętą dla ruchu kołowego ( na dole znajduje się parking, z którego odchodzi autobus wiozący turystów do podgrodzia). Dalej można poruszać się już tylko piechotą. Pnąc się w stronę starego centrum mijamy pierwszą bramę miejską, za którą znajduje się piękny taras, a przy nim wiele restauracyjek i sklepów oferujących to co tam jest najlepsze, czyli trufle i dobre istryjskie wina. Niestety ujemną cechą tych łakoci jest cena. Warto zwrócić uwagę na rzeźby znajdujące się w miejskiej bramie. Z jednej strony są rzymskie pozostałości, a z drugiej weneckie lwy. Dalej przechodząc przez drugą bramę wchodzimy do najstarszej części miasta - na miejski rynek, przy którym znajduje się romańsko-gotycka dzwonnica z przełomu XIII i XIV w. z blankami na szczycie. Obok jest  jednonawowy kościół św. Szczepana wybudowany znacznie później od dzwonnicy, bo dopiero w XVII w. Nie da się nie zauważyć także monumentalnej budowli pałacu, który był wielokrotnie przebudowywany. Pod płytą rynku znajduje się wielka cysterna, w której gromadzono zapasy pitnej wody. To, że ta cysterna tam jest świadczy znajdująca się w centralnym miejscu studnia. Przechodząc wzdłuż rynku dochodzimy do murów okalających miasto, po których można spacerować obchodząc całe miasteczko. Warto to zrobić (na taki spacer wystarczy około 15 min.) ze względu na widoki jakie ukażą się naszym oczom. Miasto dzisiaj upodobali sobie liczni chorwaccy artyści posiadający tu swoje galerie, a dzieła wykonują niejednokrotnie na świeżym powietrzu w towarzystwie licznych podpatrujących ich pracę turystów. Schodząc w dół warto zajrzeć jeszcze na motovunską nekropolię z piękną aleją cyprysów. Większość nagrobków ma napisy z włoska brzmiącymi imionami i nazwiskami. To pozostałość po międzywojennej włoskiej okupacji. Wspomniałem też  wcześniej o motovunskich rarytasach: truflach i doskonałych winach. Trufle to cenione grzyby rosnące w okolicznych dębowych, wiązowych oraz jesionowych lasach, które zbiera się od października do stycznia, używając do tego celu często specjalnie wytresowane psy. Drugim oferowanym specjałem są oczywiście miejscowe wina. Najbardziej znane to biała „Malvazija” i doskonałe czerwone wino „Motovunski Teran”, które powstają ze specjalnych szczepów winnej latorośli uprawianych na tych terenach. Oddalając się od Motovunu jeszcze przez długi czas możemy go podziwiać, jako że wznosi się on wyraźnie nad otaczającym go terenem pełnym pól winogron i oliwek.
Pazin
Patrząc na półwysep Istrii można dostrzec, że miasto Pazin leży w samym jego środku. Takie usytuowanie powodowało, że prawie zawsze odgrywał znaczące role w swojej bogatej historii. I tak w zamierzchłych czasach był głównym centrum Pazinskiej Grafii, później już zapanowania Habsburgów był najpierw stolicą części kontynentalnej półwyspu, a z czasem i całej Istrii (po upadku Wenecji i przejęciu władzy przez Austriaków nad całym półwyspem). Po zakończeniu I wojny światowej, aż do 1943 r., miasto należy do Włoch. Nie stanowiło to jednak przeszkody, a wręcz dopingowało, do aktywnego działania ruchu oporu skierowanego najpierw przeciwko faszystowskim Włochom, a po ich kapitulacji przeciwko Niemcom. Dzisiaj Pazin dalej jest administracyjną stolicą Istrii, pomimo że miasto Pula jest znacznie większym miastem w tym regionie. O takiej sytuacji zadecydowało położenie miasta jak i wiekowe tradycje bycia centrum administracyjnym Istrii. Główną atrakcją turystyczną miasta jest zamek lub jak kto woli kasztel, wybudowany na stromej skale nad przepaścią Fojba, do której wpada krasowa rzeka Pazinčica.  Jama Fojba zwana też Pazinską Jamą ma głębokość około 120 m. Pierwsze wzmianki o zamku pochodzą z X w., ale dzisiejszy wygląd pochodzi z XVI w., kiedy to za sprawą rodziny Moscon, panującej wtedy na zamku, dokonano przebudowy, dobudowując między innymi wschodnie i północne skrzydła. Zamek okolony był fosą (fosa została zasypana początkiem XIX w.), nad którą wybudowano pięć zwodzonych mostów prowadzących do pięciu bram. Zamek jak i jego położenie nad przepaścią są na tyle ciekawe, że Juliusz Vern, w jednej ze swoich książek część akcji umiejscowił właśnie na pazinskim zamku. Dzisiaj w zamku znajduje się Etnograficzne Muzeum Istrii z między innymi ciekawą kolekcją istryjskich dzwonów. Pazin to jednak nie tylko kasztel. To również parę innych budowli wartych obejrzenia, jak choćby klasztor franciszkański, przy którym powstało pierwsze działające na Istrii gimnazjum. Nie da się także nie zauważać parafialnego kościoła św. Mikołaja z 45 metrową dzwonnicą ukończoną dopiero początkiem XVIII w., choć sam kościół rozpoczęto budować w XIII w., a przebudowano go w XV w., dodając gotyckie prezbiterium z gwieździstym sklepieniem. Warte zobaczenia są szczególnie freski wykonane na tym sklepieniu przez nieznanego artystę. Okolice Pazina to przede wszystkim uprawa winnej latorośli, z której uzyskuje się bardzo dobre wino – Pazinski Teran.
Plomin
Miasteczko Plomin znajduje się nad Zatoką Plominską, gdzie do morza wpada rzeka Boljunčica. Niestety dzisiaj miasto jest prawie bezludne, co przyczynia się do jego stałej dewastacji. A szkoda, bo posiada dużo ciekawych budowli powstałych podczas jego długiej historii. Początki Plominu sięgają jeszcze czasów iliryjskich, a za czasów rzymskich nosiło nazwę Flanona i było ważnym portem. Dzięki tej nazwie obecna Zatoka Kwarnerska nosiła w czasach antycznych nazwę Sinus Flanaticus. Dzisiaj w miasteczku pozostało kilka renesansowych i barokowych budynków z romańskim kościołem św. Jerzego Starego na czele. Do tej jednonawowej świątyni dobudowano romańską dzwonnicę. Niestety koło miasta wybudowano, już w bardzo współczesnych czasach, nie mający nic wspólnego z pięknem starych budowli, zakład przemysłowy, który wygląda mi na jakąś elektrownię lub elektrociepłownię. Sam zakład jak i prowadzące do niego taśmociągi skutecznie szpecą ten piękny kawałek wybrzeża, a pewnie i w zdecydowany sposób przyczyniają się do zanieczyszczenia powietrza i dewastacji środowiska. Szkoda!!!
Poreč
Poreč to jedno z najbardziej rozpoznawalnych chorwackich miast, a to za sprawą przepięknej, wpisanej na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO, bazyliki Eufrazjana, oraz pięknych terenów i plaż rozciągających się wokół miasta, jak choćby Zelena czy Plava Laguna, gdzie powstało szereg ośrodków turystycznych, kempingów, apartamentów czy hoteli. Jest ono także głównym miastem tzw. Poreštiny, obszaru ciągnącego się od Zatoki Tarskiej po Limski Kanał. To również jedno z najstarszych miast Istrii, bo wiadomo, że pierwsza osada powstała na półwyspie już w czasach prehistorycznych. Później rzymianie założyli tu „castrum”, czyli obóz wojskowy, by następnie przekształcić go w kolonię pod nazwą Colonia Julia Parentinum. Wtedy to uzyskuje charakterystyczny układ architektoniczny, gdzie ulice krzyżują się pod kątem prostym z dwoma głównymi ulicami Decumanus i Cardo, przebiegającymi także prostopadle względem siebie. Na końcu Decumanus mieścił się główny plac – rzymskie forum. Taki układ ostał się zresztą do dnia dzisiejszego pomimo późniejszych zmian. Zawirowania historyczne spowodowały, że miasto po upadku Cesarstwa Rzymskiego dostało się pod panowanie Gotów a od VI w. pod Bizancjum. Właśnie wtedy, za ich panowania, powstało to cudo sztuki sakralnej jakim niewątpliwie jest Bazylika Eufrazjana, a to za sprawą przepięknych bizantyjskich mozaik. Historia powstania bazyliki sięga jednak kilkuset lat wcześniej, kiedy to w miejscu śmierci męczennika (pochodzącego z Poreča) Mauro wybudowano kościół, przechowując w nim relikwia tego świętego. Po 300 latach biskup Eufrazjan postanowił wybudować bardziej okazałą świątynię wraz z pałacem biskupim i innymi zabudowaniami, ściągając potrzebnych do tego rzemieślników z Konstantynopola i Rawenny. Stara świątynia była często, przy przypływach morza, zalewana i by tego w nowej uniknąć, budowniczowie bazyliki przesunęli jej konstrukcję trochę w głąb lądu zachowując jednak stare mozaiki, które możemy podziwiać do dnia dzisiejszego. Z tego to okresu pochodzi między innymi mozaika przedstawiająca rybę, będącą pierwszym znakiem chrześcijan, symbolizującym życie w przeciwieństwie do późniejszego znaku krzyża, który symbolizował śmierć i męczeństwo. Nowa bazylika to trójnawowy kościół z trzema apsydami, które zostały ozdobione przepięknymi bizantyjskimi mozaikami. Najbardziej okazale prezentuje się centralna apsyda z dobudowanym już w późniejszym czasie cyborium, także ozdobionego mozaikami. Wśród wielu postaci przedstawionych na mozaice znajduje się również postać św Mauro znajdującego się tuż obok biskupa Eufrazjana trzymającego w rękach model bazyliki. Postacie te znajdują się w półkolu centralnej apsydy, gdzie Bogurodzica z Dzieciątkiem siedzi w otoczeniu aniołów i męczenników. Główne wejście do bazyliki prowadzi z atrium otoczonego krużgankami. Z tego też miejsca można wejść do baptysterium, gdzie kiedyś udzielano chrztu, a obecnie można wejść na dzwonnicę, z której rozpościera się piękny widok na miasto i okolicę, a także do pałacu biskupiego, w którym znajduje się Muzeum Sztuki Sakralnej. Bazylika Eufrazjana niewątpliwie zdominowała miasto Poreč, nie mniej nie należy zapominać i o wielu innych zabytkach i budowlach znajdujących się w tym mieście, tym bardziej, że Poreč to pierwsze miasto na Istrii opanowane przez Republikę Wenecką, która niewątpliwie miała duży wpływ na układ architektoniczny miasta. Są nimi z pewnością też pozostałości po dwóch rzymskich świątyniach Neptuna i Marsa znajdujących się przy Forum, oraz romański dom Pod Dwoma Świętymi z XII w., nazwany tak za sprawą dwóch figur wmurowanych w fasadę: św. św. Damiana i Kuźmy. Nie wolno ominąć również romańskiego dwupiętrowego budynku z drewnianym balkonem i podwójnym oknem (biforium). Wiele znakomitych, w stylu weneckiego gotyku, a także renesansowych i barokowych budynków znajduje się przy głównych ulicach Decumanus i Cardo. Przy wejściu do miasta znajdują się dwie wieże stanowiące niegdyś część murów obronnych miasta. Jedna z nich jest okrągła i nosi nazwę Kula Pietra de Mula, a druga to Petrokutna Kula zawdzięczająca nazwę swojemu kształtowi. Obie budowle wybudowano w XIII w. a przebudowano w XV w. Poza murami starego miasta znajduje się duży plac,  przy którym wybudowano późno barokowy kościół Matki Boskiej Anielskiej. Przy placu tym, jak i w całym Poreču natrafimy na wiele kafejek oferujących oprócz wyśmienitych kaw także lody i zimne napoje, które są bardzo przydatne podczas zwiedzaniu miasta w upalne dni. Naprzeciwko miasta znajduje się urokliwa wyspa Świętego Mikołaja z jedną z najstarszych latarni w całej Chorwacji, bo wybudowanej już w 1402 r. Dzisiaj to wyspa turystyczna z hotelami, apartamentami i terenami rekreacyjnymi, do których można dostać się łodziami kursującymi bezustannie z Poreča. Warto też dodać, że w mieście odbywa się wiele imprez kulturalnych takich jak koncerty, wystawy, festiwale, imprezy rozrywkowe czy  sportowe np. maraton pływacki.
Premantura i Rt Kamenjak
Miasto, a w zasadzie miasteczko Premantura jest stare, bo istniało już za czasów iliryjskich. Nie odegrało jednak, w swojej historii, nawet za czasów rzymskich, że o weneckich nie wspomnę, nigdy większej roli. Dziś również tak jest, a jedynym ważniejszym zabytkiem jest kościół św. Lorenza z dzwonnicą obok. Jest natomiast ważnym elementem turystycznym Istrii. Premantura to bowiem wrota do raju. Nie przesadzam z tym stwierdzeniem, jako że za nią wjeżdża się na Rt Kamenjak (przylądek Kamenjak), na którym znajduje się wiele plaż w większości kamienistych. Tam można podziwiać dzikość skalnego wybrzeża Chorwacji. Uroku temu wszystkiemu dodaje  nieskazitelna czystość i lazur wody Adriatyku. Żeby wjechać na Kamenjak trzeba uiścić opłatę (niewielką), a potem poruszać się żwirowymi drogami, co powoduje, że auto po takiej jeździe jest siwiuteńkie. Warto jednak poświęcić wszystko, by tam być i rozkoszować się słońcem, wodą i widokami. Natrafiłem tam też na bar „ukryty” w kępie bambusów, gdzie stoły, krzesła są kamienne, a z tarasu widokowego można podziwiać morze i wybrzeże. Dla dzieci są zjeżdżalnie, huśtawki zrobione w odpowiednim stylu z „byle czego”, a i psy mają swój dog`s bar z miseczkami na wodę pod kranikami. Najważniejsze jednak jest to, że przy okrutnym upale piwo i coca cola są zimne. Wszystkim tym, którzy będą w Premanturze gorąco polecam wjechać na Rt Kamenjak i zobaczyć ten raj na ziemi. Plaż jest tam bezliku, a jedna piękniejsza od drugiej. Co chwila kierunkowskazy z ich  nazwami kierują w odpowiednie miejsca. Jeżeli na jednej jest za dużo ludzi można pojechać dalej i na pewno znaleźć równie piękną bez ludzi. Ja dojechałem do tej ostatniej, najdalej wysuniętej na południe. Dalej to już tylko „krytą żabką” przez Adriatyk. Tam też podobało mi się najbardziej, tam ta „dzikość” wydawała mi się najpiękniejsza. Tym bardziej, że mogłem jeszcze patrzeć i podziwiać pobliską wysepkę z latarnią - Fenoligę. Czystość i przejrzystość wody jest tam tak wielka, że z brzegu można oglądać dno morskie na głębokości 10 – 15 metrów. Wprost niewiarygodne, ale prawdziwe. Długo można by zachwycać się tymi pięknościami, ale najlepiej jednak zobaczyć to samemu.
Pula
Tak po prawdzie to nie Pazin, stolica administracyjna Istrii, a właśnie Pula jest głównym miastem tego półwyspu. Wynika to między innymi z usytuowania miasta, nad naturalnie  rozczłonowaną i głęboką zatoką, dającą możliwość utworzenia bezpiecznego portu, który zresztą Pula zawsze w swojej historii pełniła. To też spowodowało, że do dziś Pula ma wielkie znaczenie jako ośrodek przemysłowy, ale jednocześnie i turystyczny. To drugie Pula zawdzięcza wielu dobrze zachowanym zabytkom z różnych okresów, ale przede wszystkim z czasów rzymskich ze słynną „Areną” czyli rzymskim amfiteatrem na czele. Ponadto, Pula to podobno najstarsze miasto na chorwackim wybrzeżu adriatyckim, a nazwa Pola ma korzenie iliryjskie i najprawdopodobniej oznaczało źródło wody.. Według legendy miasto założyli argonauci uciekający ze złotym runem z Kolchidy. A tak naprawdę to pierwsza osada, w miejscu dzisiejszej Puli, powstała na wzgórzu już w V w p.n.e. założona przez Ilirów. Jednak największy rozwój następuje po podbiciu Istrii przez Rzymian co ma miejsce w II w p.n.e. Pula stała się wtedy silną twierdzą, a jednocześnie głównym, strategicznym portem i centrum handlowo – gospodarczym. Ten rozwój trwał przez cały okres panowania władzy rzymskiej i stąd tyle fantastycznych zabytków takich jak: wspomniany wyżej Amfiteatr, czy też Świątynia Augusta, Łuk Sergiusza, Forum i wiele innych. W czasach swojej świetności do Puli należały tereny rozciągające się od Kanału Limskiego aż do rzeki Rašy zapewniające miastu bogactwo i dobrobyt. Szczególnie wynikało to z  uprawy winnej latorośli i produkcji oliwy. Dalszą historię Puli można w zdecydowany sposób porównać z historią Istrii, którą przedstawiłem już powyżej. Dodam tylko, że najgorszy okres Puli to okres panowania Wenecji. Nie dość, że epidemie, szczególnie dżumy, przetrzebiły mieszkańców miasta (w XVII w. Pula liczyła zaledwie 300 mieszkańców), to Wenecjanie niszczyli antyczne budowle, kradnąc kamienne bloki, budując z nich własne wille czy inne budowle. Powrót do świetności nastąpił dopiero za czasów panowania Monarchii Austriackiej, która Pulę wyznaczyła na główną bazę austriacko - cesarskiej floty. Powstają wtedy potrzebne inwestycje jak nowe wały, falochrony czy suche doki. Buduje się też wiele reprezentacyjnych budynków, willi i rezydencji dla generalicji (między innymi neoklasycystyczny budynek Admiralicji z 1861 r.), ale także i koszary dla żołnierzy. To zmieniło cały system urbanistyczny miasta powodując między innymi, że amfiteatr, który stał poza miastem, znalazł się prawie w samym centrum. Dzisiaj wjeżdżając do Puli i to prawdę powiedziawszy obojętnie z której strony, pierwsza budowla, która przyciąga wzrok to właśnie „Pulska Arena”. Nie da się ukryć, że jest to ogromne dzieło architektoniczne i z wszystkich zabytków znajdujących się w mieście, robi ono największe wrażenie. Aż dziw, że Wenecjanom nie udało się „rozebrać” tej budowli w całości, choć i tak widać ich „złodziejską” działalność. To monumentalne dzieło budowało, przez prawie 80 lat, aż trzech cesarzy (August, Klaudiusz i Wespazjan), za każdym razem robiąc go większym. W efekcie długość amfiteatru to, po dłuższym boku 133 m, a po krótszym 105 m. Zewnętrzne dwupiętrowe mury tworzą jednakowe arkady z siedemdziesięcioma dwoma łukami w każdym szeregu. Na widowni, która w większości nie zachowała się, mogło zasiadać 20 tys. ludzi, podziwiających walki gladiatorów. Dzisiaj, podczas odbywających się tu różnych imprez (w tym roku zbudowano w arenie nawet lodowisko, na którym rozegrano pokazowe mecze hokejowe) maksymalna ilość widzów to 5 tys. W podziemiach, które służyły kiedyś gladiatorom i lwom, z którymi gladiatorzy walczyli, dzisiaj znajduje się warta obejrzenia stała wystawa „Uprawa oliwek i winnej latorośli w czasach antyku”, przedstawiająca wiele urządzeń i narzędzi oraz naczyń służących do produkcji i przechowywania oliwy i wina. Będąc w środku amfiteatru, przy odrobinie wyobraźni, można sobie uzmysłowić, jak to było dawniej, kiedy gest kciukiem cesarza lub innego władcy decydował o życiu lub śmierci gladiatora. Kciuk w górę - życie, kciuk na dół - śmierć. Jak to ludzie zawsze lubili decydować za innych ludzi. Pozostałe zabytki Puli są rozlokowane wokół wzniesienia, na którym znajduje się twierdza (kasztel) z czasów weneckich, a w której umieszczono Muzeum Historyczne Istrii. Sama twierdza nie stanowi jakiegoś szczytu architektonicznego, ale warto wejść na to wzniesienie choćby dla widoków rozpościerających się na Pulę i wybrzeże. Idąc od amfiteatru w stronę rzymskiego forum przechodzi się wzdłuż pozostałości murów obronnych, gdzie warto zwrócić uwagę na dwie bramy: Brama Herkulesa (nazwa pochodzi od rzeźby Herkulesa znajdującej na niej) i Podwójna Brama prowadzącą do Rzymskiego Teatru Miejskiego. Zdecydowanie większe wrażenie robi jednak Łuk Sergiusza, który kiedyś stanowił część Złotej Bramy, przez którą prowadziła droga do rzymskiego forum. Jako, że łuk przylegał do bramy i murów to większość zdobień i rzeźb znajduje się od strony starego miasta. Kiedy w XIX w zburzono mury łuk stał się samodzielną budowlą. Zaraz za łukiem po prawej stronie siedzi przy stoliku kawiarnianym James Joyce, pisarz irlandzki, który przez krótki czas uczył w Puli języka angielskiego. Co ciekawe, nie podobało mu się w Puli. Twierdził, że w mieście jest zimno i brudno. Dalej idąc ulicą Sergiejevaca dochodzimy do rzymskiego forum, które dzisiaj ma już charakter średniowiecznego centrum, a z rzymskich budowli pozostała  tylko Świątynia Augusta, a i ona została podczas II wojny światowej doszczętnie zniszczona, ale odbudowana wg. oryginalnych rzymskich  projektów . Za czasów rzymskich na forum były aż trzy świątynie. Oprócz wspomnianej Świątyni Augusta znajdowały się tam jeszcze: świątynia poświęcona Jupiterowi, Junonie i Minerwie oraz Świątynia Diany – wybudowane zresztą za panowania różnych cesarzy. Na miejscu tej ostatniej, z wykorzystaniem jednej ze ścian, powstał w średniowieczu ratusz miejski. Co ciekawe, by pomieścić wszystkie zabudowania znajdujące się na forum, koniecznym było wejść z placem w morze, poprzez usypanie gruntu. Skoro jesteśmy w czasach starożytnych to koniecznie należy obejrzeć jeszcze przepiękne mozaiki pochodzące z tego okresu. Jest tylko mały problem z trafieniem do nich. Idąc ul. Sergiejevaca w kierunku forum, w okolicy skrzyżowania z ul. De Villeov uspon, należy przejść przez pasaż handlowy ( po lewej stronie ulicy), a za nim już znajdziecie to starożytne cudo. Niestety oznakowanie jest dość marne, także pewnie skończy się na pytaniu ludzi o to miejsce. W Puli panowało też przez jakiś okres Bizancjum i z tego okresu godna obejrzenia jest bazylika św. Marii Formozy. Kiedyś trzynawowa świątynia z pięknymi mozaikami (znajdują się one dziś w Muzeum Archeologicznym Istrii) została zburzona w XVI w. i do dzisiaj ocalała tylko jedna kaplica. Z tego samego okresu pochodzi również prawosławny jednonawowy kościół św. Mikołaja. Zwiedzając Pulę nie należy też pominąć wielkiego jednonawowego kościoła św. Franciszka wybudowanego wraz zabudowaniami klasztornymi w XIV w. Do niego trafić łatwo z uwagi zarówno na jego usytuowanie (na zboczu pomiędzy forum a kasztelem) jak i na jego wielkość. Mając już dość oglądania zabytkowych budowli można wybrać się odpocząć na jedną z licznych plaż. Niestety w samym centrum nie ma nic ciekawego, ale już na peryferiach jest w czym wybierać. Verudela, Zlatne Stijene, plaże Puli Vinkuran czy Puli Banjole to tylko niektóre, które zadowolą nawet tych najbardziej wybrednych.
Rovinj
To bez wątpienia najpiękniejsze i najbardziej malownicze miasto Istrii. Plątanina wąskich uliczek z uroczymi zakątkami tworzą niepowtarzalny klimat. Kolorytu dodają stare, barwne kamienice i niezliczona ilość galerii znajdujących się praktycznie na każdej uliczce. Całość  uzupełniają liczne „konoby”, „kafejki”, winiarnie i restauracje oferujące szeroką gamę jadła i picia. Wszystko to „pnie” się w górę, by na samym szczycie dotrzeć do kościoła parafialnego wraz z monumentalną dzwonnicą mieszczącą na szczycie św. Eufemie, patronkę miasta. Stary Rovinj mieści się na półwyspie (dawniej wyspa) połączonym ze stałym lądem przesmykiem, na którym znajduje się kilka ładnych barokowych placów i kamienic. Te „nowsze” budowle z XVIII i XIX w. budowano wzdłuż zatok rozciągających się wokół miasta. Stary Rovinj jest naprawdę stary, był bowiem już osadą za czasów Ilirów, ale pierwszy rozwój przypada na czasy panowania Rzymian, którzy utworzyli Castrum Rubini (obóz warowny) mieszczący się w miejscu dzisiejszego kościoła św. Eufemii. Rzymianie mieszkali też w okolicy Rovinja, o czym świadczą liczne wykopaliska archeologiczne. W swojej historii miasto szereg razy zmieniało nazwę. Stąd w źródłach historycznych możemy spotkać takie nazwy jak Revigno, Ruginio, Ruvingo czy Ruino. Po rzymskim panowaniu nastają niespokojne czasy. Wędrówki ludów i związane z tym najazdy, wojny i walki spowodowały, że liczni istryjscy uciekinierzy kryją się na rovinjskiej wyspie tworząc typową średniowieczną osadę okoloną obronnymi murami. W dalszej części o Rovinj walczą Akwilejscy Patriarchowie z Republiką Wenecką, z której to walki zwycięsko wychodzi ta ostatnia. Miasto niby miało autonomię, ale zarządcą (providur) był wenecjaninem i to on decydował we wszystkich ważniejszych kwestiach. Nastąpiła wielka stagnacja, która zmieniła się w momencie najazdu Turków na Półwysep Bałkański. Uciekinierzy przybywają między innymi do Rovinja i powiększają znacznie ilość mieszkańców. Miasto nie mogąc się rozbudowywać ani wzdłuż ani wszerz rozbudowuje się w górę, dobudowując kolejne piętra w istniejących domach. Stąd dziś możemy  podziwiać wąskie i wysokie na dwa czy trzy piętra budynki. Kiedy minęło niebezpieczeństwo najazdów następuje rozbudowa terenów poza murami miasta. Zasypano przesmyk powodując, że z wyspy powstał półwysep, tworząc tam między innymi nowy rynek zwany Piazza della Riva. Pod koniec XVIII w. Rovinj liczy 10 tys. mieszkańców i słynie z licznych kamieniołomów wydobywających dobrej jakości kamień, z którego budowano budynki w wielu włoskich miastach. Po Wenecji władzę przejmują Austriacy budując w jednej zatoce port, a w drugiej falochron. Na przedmieściach rozwijają przemysł budując fabrykę tytoniu i fabrykę konserw rybnych. Z uwagi na atrakcyjne położenie Rovinja powoli zaczyna również rozwijać się turystyka. W 60 latach XX w. powstają kompleksy hotelowe, osiedla turystyczne i kempingi. Ta rozbudowa obiektów turystycznych trwa zresztą do dnia dzisiejszego, bowiem rovinjanie znają zarówno piękno swojego miasta jak i atrakcyjność terenów wokół niego. Co ciekawe, Rovinj nie posiada takich charakterystycznych zabytków jak Pula czy Poreč (odpowiednio: amfiteatr, bazylika Eufrazjana), a jednak jego specyficzna zabudowa stanowi o jego niesamowitym klimacie i pięknie. Nie znaczy to, że nie ma tam żadnych, godnych uwagi budowli. Choćby Łuk Balbi, z herbem weneckiego providura i weneckim lwem, postawiony w miejscu dawnej bramy prowadzącej na stare miasto. Tych bram było zresztą dawniej aż siedem, chociaż do dzisiaj pozostały tylko trzy (św. Benedykta, św. Krzysztofa i Portica). Wchodząc przez jedną z tych bram do starego miasta warto zwrócić uwagę na układ krętych uliczek pomiędzy wysokimi budynkami oraz na małe o nieregularnych kształtach placyki, na których swoje stoiska rozbili miejscowi artyści. Wspinając się uliczkami (szczególnie godna zainteresowania jest ul. Grisia) na wzgórze warto także patrzeć pod nogi i to nie tylko ze względów bezpieczeństwa. Można wtedy dojrzeć wspaniałe kamienne bruki ułożone według wzoru zwanego „rybimi ośćmi”. Którą ulicą by się nie szło to i tak zawsze wdrapiemy się na wzgórze, gdzie oczom naszym ukaże się barokowy kościół św. Eufemii, którego dzwonnica jest widoczna z każdego miejsca w Rovinju. Trzeba było zburzyć aż trzy kościoły (św. Jerzego, św. Urszuli i św. Michała), by w XVIII w. wybudować istniejący obecnie kościół parafialny. Dzwonnicę wybudowano trochę wcześniej niż sam kościół, bo w drugiej połowie XVII w. Tę 60-cio metrową budowlę wzorowaną na kampanili znajdującą się na pl. św Marka w Wenecji, budowano przez 26 lat. Posąg św. Eufemii na szczycie umieszczono dopiero w 1758 r., a jako, że jest to konstrukcja ruchoma wskazuje ona kierunek wiatru. Sam kościół to trzynawowa świątynia z jednym centralnym ołtarzem i dwoma bocznymi. Za jednym z bocznych ołtarzy (św. Eufemii) znajduje się sarkofag ze szczątkami świętej oraz malowidła przestawiające legendę o życiu i śmierci św. Eufemii. Ze wzgórza, że nie wspomnę o wieży, rozciąga się niepowtarzalny widok na okoliczne wyspy i wysepki, z wyspą św. Katarzyny na czele. Tak na marginesie właścicielem wyspy w latach 1905 – 1926 był polski hrabia Ignacy Korwin Milewski, który rozpoczął na niej budowę letniej rezydencji wraz parkiem i ogrodem. Niestety śmierć hrabiego przerwała te inwestycje. Archipelag rovinjski liczy 22 wyspy a w zasadzie 16 wysp i 6 skał wystających z morza. Oprócz wymienionej sv. Katariny należą do niego między innymi wyspy: sv. Andrija, sv. Ivan, Maskin, Piruzi, Pulari, Mala i Velika Sestrica, Banjol. Do tych zamieszkałych z reguły kursują z Rovinja wodne taksówki. Zapewniam wszystkich, że żal jest opuszczać to piękne miasto i tereny wokół niego.
Savudrija
Przylądek jak i miasto o tej samej nazwie - Savudrija to najbardziej na zachód wysunięta osada nie tylko półwyspu istryjskiego ale i całego półwyspu bałkańskiego. Dziś z uwagi na  położenie to przede wszystkim turystyczna atrakcja, ale nie pozbawiona ciekawej historii. To między innymi tutaj miała miejsce słynna bitwa morska (1177 r.), w której wzięły udział okręty weneckie przeciwko okrętom cesarza niemieckiego Fryderyka Barbarosy i papieża Aleksandra III. Bitwa zakończyła się sromotną klęską tych ostatnich. Tu również znajduje się najstarsza, kamienna latarnia morska, wysoka na 36 m. Powstała za czasów panowania Austriaków początkiem XIX w. Niedaleko latarni stoi kościół parafialny św. Jana Ewangelisty również z XIX w., gdzie fundamenty są pozostałościami XI wiecznej romańskiej świątyni. Z Savudriji prowadzi nadmorska droga do pobliskiego Umagu  zwana  Savudrijską cestą. Wzdłuż niej wybudowano szereg hoteli, ośrodków turystycznych oraz kempingów mających na celu przyciągnąć w te tereny rzesze turystów.
Svetvinčenat
Miasteczko to usytuowane jest, jak wiele innych istryjskich miast, na wzniesieniu, przy drodze Pula – Pazin. Może ono się poszczycić wielkim renesansowym rynkiem i znajdującymi się przy nim: kościołem parafialnym, loggiom, kasztelem Morosini-Grimani oraz szeregiem renesansowych budynków. Na samym środku rynku jest zabytkowa studnia a pod nią zbiornik na wodę. Największą i dominującą budowlą jest prostokątny kasztel z okrągłymi wieżami w każdym rogu wybudowany w XV w. Również imponująco wygląda kościół Nawiedzenia NMP oraz loggia z dwoma wyjściami. Na miejscowym cmentarzu znajduje się romański kościółek św. Vincenta z ciekawymi freskami. Nazwa Svetvinčenat lub jak kto woli Savičenta albo San Vincenti pochodzi od hiszpańskiego męczennika Św Wincentego pod wezwaniem, którego istniało tu opactwo, mające duży wkład w rozbudowie tego miasteczka. To co, oprócz oczywiście zabytków, zachwyca w miasteczku to niesamowita cisza i spokój. W tej ciszy chciałem coś zjeść i odpocząć. I tu mała ryska w postaci nie najlepszej pizzy w przyrynkowej pizzerii Grimani. Nie mniej i tak polecam Svetvinčenat jako istną oazę spokoju, w której należy spędzić trochę czasu odpoczywając od turystycznego zgiełku nadbrzeżnych miast.
Umag
Rzut beretem od Savudriji znajduje się stare i malownicze miasteczko Umag, usytuowane na półwyspie. To, że stare wiadomo z rzymskich zapisów, bo wtedy nosiło nazwę Umacus, to, że malownicze wynika z zachowanych do dziś części średniowiecznych murów i układu wąskich uliczek charakterystycznych dla tamtego okresu. Miasteczko w pewnym czasie zaczęło się „dusić” na półwyspie i rozpoczęła się jego rozbudowa na stałym lądzie. Sprzyjały temu żyzne gleby, na których zaczęto uprawiać winną latorośl. Dzisiaj miasteczko przyciąga turystów swoim pięknym położeniem i wcześniej wspomnianą malowniczością, a także dobrze rozbudowaną bazą turystyczną. W sierpniu następuje najazd na Umag wszystkich tych co grają w tenisa lub się nim interesują. Rozgrywany jest tutaj bowiem turniej tenisowy ATP na kortach ziemnych o nazwie „Croatia Open”.
Jeżeli chodzi o zabytki to najważniejszym i zarówno największym jest XVIII – wieczny, barokowy kościół Wniebowstąpienia NMP, obok którego stoi dzwonnica. Podczas letnich imprez organizowanych w Umagu bardzo często kościół wykorzystywany jest jako sala koncertowa. Spacerując wokół półwyspu nadbrzeżnymi promenadami można obejść całe miasteczko co chwila napotykając na ciekawe zabudowania i budynki. Nie brakuje oczywiście wielu miejsc, gdzie można się czegoś napić lub smacznie zjeść. Dla czystej formalności podaję, że historia miasta była mniej więcej taka sama jak Istrii.
Vodnjan
W niedalekiej odległości od Puli na zboczach wzniesienia, wśród gajów oliwnych i winnic  usytuowane jest miasteczko Vodnjan. I trudno go nie dostrzec, bo z każdej strony widoczna jest 62 metrowa kampanila (dzwonnica) będąca częścią największego na Istrii kościoła parafialnego św. Błażeja (56m x 32m x 25m) wybudowanego w XVIII w. Nawet, kiedy płynie się statkiem wokół wysp Brijuni wieża ta jest widoczna. W miasteczku jest jeszcze kilka budowli sakralnych i to nawet starszych wiekowo, jak choćby kościół Gospe od Karmela, czy kościół św. Marii Traverse, ale i tak ten pierwszy jest najbardziej znany, między innymi dlatego, że są w nim przechowywane kilkusetletnie mumie, które uległy naturalnej mumifikacji. Wśród mumii są również ciała miejscowych świętych. Centrum Vodnjan jest zamknięte dla ruchu, stąd spacerując  po wąskich uliczkach można podziwiać gotyckie i barokowe kamienice ze szczególnym uwzględnieniem budynku biblioteki. Historia miasteczka to historia Istrii. Warto jedynie podać, że w pradawnych czasach Vodnjan nosił nazwę Atinianum.

Tym to sposobem dotarłem do końca opisu miast i miasteczek Istrii, w których byłem i mogłem je podziwiać. Opis i wszelkie opinie na ich temat są moimi subiektywnymi odczuciami, obiektywnym stwierdzeniem jest natomiast fakt, że Istria to piękny półwysep  godny turystycznej wędrówki po nim. Wiem, że jeszcze trochę zostało miejsc, które należałoby zobaczyć, co będę się starał czynić. A jak to już zrobię to na pewno uzupełnię  niniejszy tekst.